Publicystyka wędkarska

Motława – rzeka w Gdańsku

reklama

Wychodzisz z domu, wędka jest jak zwykle na tylnym siedzeniu samochodu, przykryta kurtką, żeby nie rzucać się w oczy na parkingu. Z zegarkiem w ręku, w ciągu piętnastu minut od zamknięcia drzwi mieszkania stoisz nad wodą. Rzeka nad którą łowisz potrafi zaskoczyć – możesz w niej złowić praktycznie wszystkie drapieżniki występujące w wodach nizinnych i medalowe okazy białorybu. Motława, bo to o niej mowa, potrafi dać czasem piękny prezent w postaci silnej troci czy łososia bałtyckiego, ale zabiera równie dużo. Bezlitośnie pobiera od niedoświadczonych spinningistów potężne myto w postaci woblerów, gum i błystek, a starszym stażem kradnie to co najważniejsze – czas, dużo czasu. Łowienie na miejskim odcinku Motławy ma swój urok i ogromnie uzależnia, czego sam doświadczam.

Przepływa przez Gdańsk?

Motława jest stosunkowo krótką rzeką (ok. 64 kilometrową), która kończy swój bieg w centrum Gdańska, łącząc się z Martwą Wisłą. Na przestrzeni tych kilkudziesięciu kilometrów zmienia swój charakter z wąskiej żuławskiej rzeki po stumetrowej szerokości kanał który obsługuje ruch jachtów pełnomorskich. W artykule skupię się na jednym z popularniejszych odcinków Motławy, czyli odcinku miejskim.

Motława jest sercem Gdańska, to woda która ukształtowała to miasto i jest jego nieodzownym elementem. Jeśli kiedykolwiek byłeś w Gdańsku, to właśnie nad Motławą znajduje się stary Żuraw i przeżywająca w obecnych czasach rozkwit Wyspa Spichrzów. Motława oprócz niewątpliwych walorów estetycznych pełniła kiedyś inną rolę – była elementem szlaku handlowego i pełniła funkcje obronne. Jedną z odnóg Motławy są jej odpływy, które zostały utworzone w XVI wieku i pełniły funkcję fosy. Dwie pozostałe odnogi to Nowa Motława i Stara Motława, które są dwoma kanałami, biegnącymi równolegle przez ścisłe centrum miasta. Nowa i Stara Motława łączą się w okolicach gdańskiego Żurawia i statku Sołdek.

Motława w centrum Gdańska ma swoje dwie twarze – jedna to odcinek, który znajduje się w zasięgu wód portowych i morskich, druga to część zarządzana przez spółdzielnię rybacką „Troć” z Tczewa. Te dwa odcinki rozdziela most Zielony i Stągiewny. Dla niezaznajomionych z topografią Gdańska mała podpowiedź: jeśli idziesz ulicą Długą w kierunku Wyspy Spichrzów w pewnym momencie dojdziesz do mostu – stojąc na nim po lewej stronie są wody morskie z pilnującym je Żurawiem, po prawej wody spółdzielni „Troć”. Ta sztuczna granica w postaci mostów po bardziej dokładnym poznaniu wody okazuje się nie ta wcale sztuczna. Wody zarządzane przez spółdzielnie „Troć” to kanały o mniejszej głębokości – średnia głębokość to ok 2 metry, zdarzają się odcinki płytsze i kilka dołków. Kanały bardzo mocno zarastają podwodną roślinnością w okolicach maja i czerwca (szczególnie Stara Motława), przez co łowienie na nich staje się dużo bardziej wymagające niż na odcinku morskim. Zrzut z echosondy pokazuje stan wody i dna na odcinku Starej Motławy w połowie października 2020 roku – widać jeszcze bardzo grubą i zbita warstwę roślin podwodnych.

Motława – rzeka w Gdańsku
Stara Motława

Morski odcinek Motławy, choć bardzo krótki (ok 1.2 kilometra) jest zupełnie innym obliczem tej rzeki. Motława na tym odcinku została przystosowana do obsługi statków pasażerskich, jachtów, a w dawnych czasach nawet statków towarowych. Jest dużo głębsza niż na wcześniej opisywanych odcinkach – średnia głębokość to około 4.5 metra i kilka naprawdę potężnych dołków między Mostem Zielonym, a Targiem Rybnym. Zrzut z echosondy pokazuje głębokość kanału i strukturę dna typową dla odcinka morskiego.

Motława – rzeka w Gdańsku
Nowa Motława

Tak różnorodna budowa dna, głębokość oraz inne warunki (ruch łodzi, bliskość ciągów komunikacyjnych), powoduje że obydwa odcinki rządzą się swoimi prawami – mają różny rybostan (choć zbliżony), łowi się na nich innymi metodami i przynętami oraz, co opiszę w dalszej części artykułu, inne regulamin.

Motława – ryby

Kiedy prawie dwadzieścia lat temu zaczynałem studia na miejscowej Politechnice, bardzo często odwiedzałem gdańskie Stare Miasto – bardzo poprawnie politycznie mówiąc, w celach towarzysko-rozrywkowych. Wielokrotnie mijałem wędkarzy w samym centrum miasta, co wydawało mi się bardzo dziwne i sprzeczne z moim modelem łowienia, czyli daleko od ludzi, dróg w zupełnej ciszy i spokoju. Kiedyś zaciekawiony zapytałem jednego z tych „zagubionych” wędkarzy co łowi i czego można się spodziewać w tej wodzie. Jego odpowiedź, choć wtedy wydała mi się bardzo arogancka, jest idealnym podsumowaniem rybostanu tej rzeki  -„Prawie wszystko co pan znasz z atlasu ryb”.

Bardzo często pytają o to turyści i słysząc odpowiedź o atlasie mają taka samą minę jak dwadzieścia lat temu. Za taki stan rzeczy odpowiada fenomenalne położenie Motławy i je połączenie z bardzo dużymi zbiornikami i ciągami wodnymi. Motława łączy się z Morzem Bałtyckim przez sześciokilometrowy odcinek  Martwej Wisły co zapewnia napływ ryb bałtyckich. Dodatkowo, w dwóch punktach (Odpływ Motławy i ujście Motławy przy Polskim Haku) rzeka łączy się z Martwą Wisła, bardzo dobrym łowiskiem sandaczowo-okoniowym.  Takie „zaplecze” powoduje, że Motława bardzo skutecznie broni swój rybostan przed ogromną presją ze strony wędkarzy.

Motława na odcinku morskim słynie z dużej populacji sandaczy, okoni i boleni oraz dużej ilości białorybu. Nad samym brzegiem, w centrum miasta spotykają się feederowcy, klasyczni spławikowcy, tyczkarze i oczywiście spinningiści. Okoń występuję zarówno na odcinku morskim jak również na obszarze zarządzanym przez spółdzielnię „Troć”. W zależności od pory roku, możemy złowić okonie kanałowe, które migrują w organicznym obszarze jak również niezwykle silne i waleczne okonie morskie. Te ostatnie „wchodzą” na morski odcinek Motławy wraz z pływami Morza Bałtyckiego. Wytrawni spinningiści doskonale potrafią wytypować czas, w którym ten drapieżnik pojawia się na odcinku miejskim – zazwyczaj taka wiadomość rozchodzi się poczta pantoflową w ekspresowym tempie, czego skutkiem są tłumy nad wodą.

Motława – rzeka w Gdańsku
okoń z Motławy

Rybą, która jest bardzo mocno kojarzona z Motławą jest sandacz. Ponieważ presja wędkarzy na tym odcinku jest niebywała, dodatkowo dość częstym gościem nad wodą są kłusownicy co skutkuje mniejszym niż kilka lat temu. Dodatkowo, sandacz jest rybą bardzo mocno reagującą na zanieczyszczenia i wahania warunków – nie wiem czy każdy pamięta, ale kilka lat temu z powodu awarii, bezpośrednio do Motławy zrzucano ogromne ilości ścieków. Nie bez znaczenia jest również miejski charakter tego odcinka – bliskość marin jachtowych, stoczni może powodować mniejszą liczbę sandacza w Motławie. Z drugiej strony, są ludzie którzy bez względu na wyżej wymienione okoliczności mają świetne wyniki, ale to bardzo wąska grupa spinningistów. Osobiście na sandacza na Motławie poluję rzadko, ponieważ większość osobników które łowię, to ryby o maksymalnej wielkości ok 60 centymetrów, a nie jest to moim wędkarskim Złotym Graalem.

Motława – rzeka w Gdańsku
sandacz złowiony na Motławie

Kolejną często występującą rybą na miejskim odcinku Motławy jest boleń. Nigdy nie rozumiałem fenomenu tej ryby, a pojąłem w sekundę – pierwsze atomowe uderzenie większego osobnika to coś, co każdy wędkarz będzie pamiętał bardzo długo. Na miejskim odcinku Motławy, rapa występuję w całej rozciągłości – zarówno na wodzie bardzo głębokiej jak i tych płytszych, wąskich kanałach.

We wcześniejszej części artykułu wspominałem o ciekawych przyłowach na Motławie – na tej wodzie nigdy na sto procent nie możesz być pewien co właśnie holujesz. Dorsze, flądry, trocie czy nawet łosoś bałtycki to przyłów, który co prawda bardzo rzadko, ale może się przytrafić każdem wędkującemu na Motławie – taki szczęśliwy los z gdańskiej loterii. Swój wylosowałem na przedwiośniu kilka lat temu i była to piekna troć, która po długiej walce wylądowała w improwizowanym podbieraku.

Motława – rzeka w Gdańsku
troć z Motławy

Ponieważ cały swój czas nad gdańska Motławą spędzam ze spinigiem, białoryb nie jest celem moich wypraw wędkarskich. Mimo wszystko, bardzo często rozmawiam z tyczkarzami i feederowcami wymieniąjąc informacje i po prostu dysktując o sprawach ważnych i tych mniej. Z tych rozmów wiem,  że Motława obfituje przede wszystkim w m.in. leszcze, płocie, wzdręgi, certy. Czasem zdarza mi się złowić białoryb podczas sponingu, czego przykładem jest piękny leszcz ze zdjęcia poniżej, złowiony pod koniec zeszłego roku.

Motława – rzeka w Gdańsku
piękny leszcz

Motława – zezwolenie

Jeśli chcemy wędkować na miejskim odcinku Motławy w Gdańsku, musimy opłacić pozwolenie, które w tym przypadku zależy od odcinka, na który się wybieramy. Granicą pomiędzy wodami morskimi, a zarządzanymi przez spółdzielnie „Troć” to ciąg Most Zielony – ulica Stagiewna – Most Stągiewny. Wody w kierunku Żurawia to wody morskie, kanały kończące się przystanią jachtową Żabi Kruk (Stara Motława) i Śluzą Kamienną (Nowa Motława) to wody spółdzielni „Troć”. Obydwa odcinki zarządzane są przez różne podmioty i legalne wędkowanie wymaga opłacenia dwóch zezwoleń.

Pozwolenie na wędkowanie na odcinku zarządzanym przez „Troć” możemy wykupić przez Internet, wszystkie niezbędne informacje znajdziemy na stronie www.troc-tczew.pl. Łowienie na tym odcinku wymaga posiadania karty wędkarskiej i potwierdzenia przelewu na konto spółdzielni. Roczne pozwolenie kosztuje 150 złotych, jednodniowe 15 złotych. Opłacając pozwolenie mamy dostęp do dużo większego odcinka Motławy, szczegóły na stronie spółdzielni. Pozwolenie morskie to uproszczona nazwa (cytuję organ ustawodawczy) wykonywania morskiego rybołówstwa rekreacyjnego przez osoby fizyczne na obszarach morskich Rzeczypospolitej Polskiej tj. za prowadzenie połowów z brzegu lub innych niż stałej urządzeń pływających. Jedyna skomplikowana rzecz w całej procedurze to nazwa pozwolenia. Kilka lat temu uzyskanie pozwolenia zostało bardzo mocno uproszczone, łącznie z kosztem jego uzyskania. Jeśli chcemy wędkować na opisywanym odcinku musimy opłacić pozwolenie tygodniowe, miesięczne lub roczne, których koszt to kolejno 7 PLN, 11 PLN i 42 PLN (sic!). W trakcie kontroli powinniśmy mieć przy sobie dowód tożsamości i potwierdzenie przelewu. Pozwolenie morskie uprawnia nas do łowienia na ogromnym obszarze wód, m.in. przybrzeżny Bałtyk i Martwa Wisła na odcinku morskim. Szczegółowe informacje na stronie Okręgowego Inspektoratu Rybołówstwa Morskiego w Gdyni (www.girm.mojbip.pl).

Motława – regulamin

Skup się bo to będzie ważna część artykułu – o regulaminach i zakazach. Pomimo, że to praktycznie jedna woda, obowiązują na niej różne przepisy. Są okresy w roku, w których na części troci dostaniesz pięknego okonia na spinning, a próbując łowić na kanale morskim dostaniesz mandat i możliwy wniosek do sądu o ukaranie.

Zacznijmy od początku. Na obydwu odcinkach, zarówno „Troci” jak i morskim obowiązuje odpowiedni regulamin, regulujący zasady połowów, wymiary i okresy ochronne etc.. Ponieważ wody te nie są w użytkowaniu Polskiego Związku Wędkarskiego, nie jest to RAPR (Regulamin Amatorskiego Połowu Ryb), a Ustawa o Rybactwie Śródlądowym i rozporządzenia do niej wydane (wody morskie). W przypadku wody spółdzielni „Troć” jest to rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi w sprawie połowu ryb oraz warunków chowu, hodowli i połowu innych organizmów żyjących w wodzie

W przypadku wód morskich, najważniejszym rozporządzeniem jest rozporządzenie w sprawie wymiarów i okresów ochronnych organizmów morskich poławianych przy wykonywaniu rybołówstwa rekreacyjnego oraz szczegółowego sposobu i warunków wykonywania rybołówstwa rekreacyjnego, określające wymiary i okresy ochronne na wodach morskich.  Warto bardzo dokładnie je przeczytać, żeby uniknąć kosztownych niespodzianek nad wodą. Najważniejsze różnice w porównaniu do RAPR:

  • Inne wymiary ochronne ryb
  • Inne okresy ochronne ryb uzależnione od szerokości geograficznej
  • Zakaz spinningowania od 15 września do ostatniego dnia lutego (na obszarze morskich wód wewnętrznych, w granicach portów morskich)
  • W okresie od 15 września do ostatniego dnia lutego dozwolone jest wędkowanie w godzinach 7.00-17.00 (z wykluczeniem spinningu – patrz punkt wyżej)
  • Inne limity dobowe połowów

W wielkim skrócie: na wodach „Troci” obowiązują limity, okresy i wymiary ochronne opisane tutaj. Na wodach morskich obowiązują limity, okresy i wymiary ochronne opisane tutaj.

Jak łowić na Motławie?

Tak jak wspominałem wcześniej, moje wędkowanie na Motławie ogranicza się do spinningowania, więc ta sekcja artykułu będzie poświęcona właśnie drapieżnikom. Zdecydowanie najpopularniejszą metodą łowienia drapieżników nad Motławą jest drop shot. Metoda która przywędrowała do nas ze Stanów jest bardzo skuteczne jeśli chodzi o łowienie zarówno sandacza jak i okonia. Popularny drop szczególnie dobrze sprawdza się zimą, gdzie aktywność ryb jest zauważalnie mniejsza i prezentacja przynęty jaką umożliwia drop shot jest bardzo skuteczny. Metodą szczególnie upodobaną przez starsze pokolenie motławskich spinningistów jest boczny trok. W którymś z wcześniejszych artykułów pisałem o tym, że boczny trok zdziesiątkował liczbę okoni w polskich wodach, to samo miało (i wciąż ma) miejsce nad Motławą. Boczny trok we wprawnych rękach jest niezwykle skuteczny, ale moim zdaniem łowi się na niego małe i średnie okonie.

W okresie letnim dużo lepiej sprawdzają się przynęty twarde, takie jak klasyczne obrotówki, małe wahadła czy szeroka gama woblerów. Praktycznie przez cały rok nie zawodzi przynęta uzbrojona w klasyczną główkę jigową czy czeburaszkę. Motława jest wodą poddaną ogromnej presji wędkarskiej. W środku sezonu jej brzegami przechodzi kilkudziesięciu wędkarzy, więc gdańskie drapieżniki widziały już praktycznie wszystkie przynęty z katalogów. Dlatego jest to woda bardzo nieprzewidywalna – czasem przynęty, które dawały ryby przez dłuższy czas przestają się sprawdzać, a czarnym koniem może być guma z samego dna pudełka. Na Motławę nie ma gotowego przepisu. To woda, która ze względu na swoje położenie, jest inna każdego roku i wymaga aktywnego poszukiwania ryby. Są pewne fundamenty spinningowania na tym odcinku – okresy w których ryby jest więcej, miejsca, które są „lepsze” niż inne i przynęty, które są najskuteczniejsze. Swoje największe ryby na Motławie złowiłem łowiąc zupełnie inaczej niż sugeruje to gdańska szkoła – łowiąc o innej porze, w miejscach, w których część spinningistów nawet się nie zatrzymuje.

Motława – rzeka w Gdańsku

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *