Spinning

Okoniowy twitching

reklama

Twitching to co raz bardziej popularna metoda łowienia okoni, co widać m.in. przez dedykowaną ofertę producentów woblerów. Mikado, Savage Gear wprowadzają sporo pozycji dedykowanych właśnie twitchingowi. Oczywiście dobre woblery do tej metody są już na półkach od lat, ale wejście na rynek graczy z dolnej i średniej półki pokazuje, że wędkarze co raz częściej łowią tym starym patentem.

Nowość znana od lat

Twitching nie jest przełomową metodą łowienia, które nagle zrewolucjonizowała wędkarstwo spinningowe. Czym jest i od kiedy stosują ją spinningiści? Okoniowy twitching to łowienie z użyciem woblera, a sercem tej metody jest specyficzna prezentacja przynęty. Twitching polega na nierównomiernym podszarpywaniu woblerem, co skutkuje gwałtownym odskakiwaniem woblera na boki. Praca woblera przypomina wtedy zranioną lub osłabioną rybkę, która resztkami sił próbuje uciec przed drapieżnikiem. Bardzo często celem drapieżników są właśnie osłabione osobniki – są obiektem łatwym do chwycenia, a więc bardzo atrakcyjnym z punktu widzenia bilansu kalorycznego predatorów.

Wędkarze łowiący woblerami na pewno wielokrotnie (pewnie nieświadomie) łowili twitchem. Dopiero po zgrabnym opakowaniu tej metody w hasła marketingowe i odpowiedni sprzęt (od woblerów po wędki), firmy produkujące sprzęt wędkarski wynalazły szarpanie woblerem na nowo.

Jaki kij do okoniowego twitchingu?

Trochę na przekór całej twitchingowej modzie, wybrałem jeden kij do łowienia woblerami – nie tylko twitchingiem, ale również do klasycznego prowadzenia, sandaczowego stop&go i wszelkiej maści twardych przynęt – poperów, WTD (walk the dog) i innych powierzchniowych wynalazków. Do okoniowego twitchingu używam woblerów od 4cm do 9cm, których masa zazwyczaj zawiera się w przedziale od trzech do dwunastu gramów.

Nasz kij powinien więc mieć akcję umożliwiającą posłanie takiego wabika na satysfakcjonującą nas odległość. Kij bardzo szybki o zwięzłej, szczytowej akcji nie będzie w tym przypadku najlepszym rozwiązaniem. Akcja fast lub nawet medium-fast w połączeniu z ugięciem kija przesuniętym bardziej w stronę środka wędki jest wg. mnie ideałem twitchingowym. Dlaczego? Po pierwsze – wcześniej wspomniana możliwość oddawania dalekich rzutów – taki kij bardzo dobrze „ładuje” małe woblery. Po drugie – prowadzenie woblera, które bardziej szczegółowo omówię w dalszej części artykułu. Po trzecie – zdolność do utrzymania delikatnie wpiętej ryby. Bardzo często okonie delikatnie atakują woblery prowadzony twitchem, zahaczając się o jeden lub dwa groty kotwiczki. Jeśli grot wbity jest w dolną lub górną część okoniowego pyska, to sytuacja jest dość prosta – takie ryby rzadko spadają i najczęściej lądują w podbieraku w kilkadziesiąt sekund. Okonie (szczególnie te większe i po przejściach), które zahaczą przynętę bokiem pyska, który zbudowany jest z kruchej i cienkiej błony, w trakcie agresywnego holu bardzo często spadają. Dlaczego? Agresywny hol, szybki i szczytowy kij powodują, że miejsce wbicia kotwiczki rozszerza się coraz bardziej, a stąd już krótka droga do imieninowych opowieści pt. „miałem go, ale mi się spiął”.

Jeśli chodzi o długość kija, to wybieram te o maksymalnej długości siedmiu stóp, czyli w przybliżeniu 2.2m lub krótsze. Należy pamiętać, że okoniowy twitching to przede wszystkim animowanie woblera odpowiednimi ruchami nadgarstka, dlatego krótszy kij będzie mniej męczył rękę. Dbając o swój komfort nad wodą, wybieram też kije z krótszym dolnikiem, co moim zdaniem jest absolutnym „must have” dobrego kija do okoniowego twitchingu.

Moim wyborem na twitching jest Major Craft New Finetail FSX-692ML. Jest to kij ciepłej akcji, opisany jako regular fast i ciężarze wyrzutu od trzech do dwunastu gramów.

Okoniowy twitching
wędka do twitchingu

Jaki kołowrotek do okoniowego twitchingu?

Chociaż sama metoda nie wymusza stosowania specjalistycznych kołowrotków, to możemy wybrać taki, którym będzie łowiło się bardzo komfortowo. Generalnie przy okoniowym twitchingu nie wkłada się zbyt dużo siły w prowadzenie woblera – delikatne szarpnięcia szczytówką, ot tyle. Mimo wszystko regularne szarpanie, nawet lekkie, w perspektywie kilku lat może osłabić najlepszy mechanizm. Do „swoich” woblerów stosuję Shimano Stradic FL w rozmiarze 2500. Dodatkowo, jeśli chcemy dość szybko wybierać linkę po szarpnięciu, to sensownym wydaje się  być stosowanie modelu z przełożeniem HG (high gear), które w pojedynczym pełnym obrocie korbką zwija ok 30cm więcej plecionki niż standardowe przełożenie. Najważniejszą kwestią w wyborze kołowrotka jest jego odpowiednie spasowanie z kijem. Zestaw musi być dobrze wyważony, dlatego przy wyborze kołowrotka w sklepie wędkarskim warto zabrać ze sobą kij, z którym ma on być sparowany. Nieodpowiednio wyważony zestaw bardzo męczy rękę, a w szczególności nadgarstek.

Jaka plecionka do twitchingu?

Wybierając odpowiednia plecionkę, trzeba odpowiedzieć sobie na dwa kluczowe pytania – jakie ryby chcemy łowić, na jakie przynęty i w jakiej wodzie. Przykładowo, przy łowieniu boleni stosuję odrobinę mocniejszą (PE0.6)  linkę niż w przypadku okoni (PE0.5). Uważam, że wędkarz umiejętnie wykorzystujący pracę wędki i hamulca, spokojnie poradzi sobie z każdą rybą używając wcześniej wspomnianych grubości. Jeśli chodzi o ilość splotów, to wybieram linki 4-splotowe, głównie ze względu na sporą ilość przeszkód wodnych. Przechodząc do konkretów, z czystym sumieniem polecam linki, których sam używałem – YGK Egi Metal, YGK Upgrade, Sunline Egista czy Sunline Siglon.

Jak prowadzić przynętę?

Na początku tego akapitu zaznaczę coś bardzo ważnego – ilu wędkarzy, tyle sposobów. Opiszę więc kilka standardowych sposobów prowadzenia woblera, które powinny sprawdzić się w każdej wodzie. Podstawowym sposobem prowadzenia woblera w twitchingu jest wykonanie dwóch lub trzech szarpnięć po czym następuje przerwa – krótka lub dłuższa, w zależności od tego na co reagują ryby. Bardzo skutecznym sposobem prowadzenia przynęty jest prowadzenie jej pojedynczymi szarpnięciami z dłuższą pauza – wobler porusza się wtedy skokami do boku i najczęściej atakowany jest w trakcie wspomnianej pauzy. Kiedy obławiam miejscówki bogate w podwodną roślinność i kępy traw, prowadzę wobler szybkimi szarpnięciami do miejsca gdzie może ukrywać się ryba i właśnie tam robię pauzę. Bardzo często bezpośrednio po niej następuje atak. Ostatnim sposobem z kategorii „podstawowe” jest połączenie zwykłego zwijania plecionki z szarpnięciami. Wobler prowadzimy zwijając linkę kołowrotkiem i w końcowej fazie wykonuję dwa mocne szarpnięcia i długą pauzę.

Wiedząc, że twitching to przede wszystkim szarpnięcie, pauza i powolne prowadzenie mamy praktycznie nieskończenie wiele sposobów prowadzenia woblera. Nie będzie to zbyt odkrywcze, ale napiszę trywialne trzeba szukać.

Jakie woblery do twitchingu?

Okoniowy twitching
woblery do twitchingu

Zaskoczę niektórych czytelników, ale praktycznie każdy wobler nadaje się do łowienia twitchingiem. Zarówno tonące (S – sinking), pływające (F – floating) jak i neutralne (SP – suspending).  Naturalnym wyborem do okoniowego twitchingu są dla mnie woblery o neutralnej wyporności, gdyż po kilku szarpnięciach taki wabik zastyga w toni – nie tonie i nie wypływa w kierunku lustra wody, co bardzo kusi pasiaste drapieżniki. Kilka sprawdzonych propozycji to Hunter Ronin, Lucky John Basara, Zipbaits Rigge i mój ulubiony – Megabass X-80 Trick Darter.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *