Metoda bolońska – na czym polega
Metoda bolońska polega na dystansowym łowieniu spławikiem mocowanym na stałe. Pierwsi pokazali jej skuteczność Włosi w 1992 roku zdobywając w Irlandii drużynowe mistrzostwo świata , powtarzając sukces rok później w Portugalii. Bolonka umożliwia skuteczne odławianie ryb z dużych głębokości na sporym dystansie. Najlepszym krajowym przykładem były Spławikowe Mistrzostwa Polski w Krakowie, gdzie zawodnicy na miejskich bulwarach łowili z 40-tu metrów 20 gramowymi spławikami. Obecnie na spławikowym Grand Prix Polski łowiskiem wymagającym użycia bolonki jest Wisła w piekarach co doskonale pokazał w tym roku Bartek Krzyżak wygrywając dwie tury bolonką.
Moja fascynacja bolonką trwa od momentu kiedy zobaczyłem w katalogu DAM słynne Telefino , kij który na Sanie był legendą. Kosztował wtedy dwie wypłaty, a jego posiadacze budzili nad wodą ogromny respekt innych wędkarzy patrzących z podziwem na najnowszy wytwór techniki wędkarskiej. Kij niezwykle długi, a zarazem lekki i sztywny. Ideał do łowienia na przepływankę.
Łowienie na przepływankę świnek, brzan i kleni w moim regionie jest niemal wędkarską religią. Od dziecka każdy biegał nad rzekę, targając na plecach worek z płatkami owsianymi, grysem pszennym i kaszką kukurydzianą. Do tego słoik białych robaków wybranych z odpadów w lokalnej rzeźni. Nad wodą zbierało się ziemię kilku kretowisk. Mieszało wszystko razem i lepiło słynne sanowe “gały”. łowiliśmy 5-6 metrowymi batami, czasami ktoś już miał 7 metrowy kij. I wszystko było wystarczające do momentu zapięcia pierwszej brzany. Branie kończyło się pewnym zacięciem i głośnym gwizdem żyłki która cięła wodę pod prąd, każde mocniejsze przytrzymanie zestawu kończyło się głośnym “traaaach”. W najlepszym przypadku czekało nas tylko wiązanie przyponu – w najgorszym klejenie kija. Był to czas kiedy o amortyzatorach gumowych nam się nawet nie śniło.
W lecie znaleźliśmy sposób na brzany, puszczaliśmy kij na wodę, a teleskop mający w sobie zamknięte powietrze unosił się na wodzie. Brzana jechała pod prąd i ciągnęła wędkę za sobą, a my rozebrani do majtek powoli czekaliśmy aż się zatrzyma. Problem zaczynał się na jesień kiedy temperatura wody spadała. Podpatrując najlepszych na świecie w zagranicznej prasie wędkarskiej zaczęliśmy dozbrajać nasze baty w niewielkie przelotki z agrafek mocując je nicią na blanku. Takie pra-bolonki metodą rzemieślniczą. Do tego radziecka katuszka ( obecnie szlachetna wersja to angielski centerpin) i już można było próbować walczyć z wąsatymi wojowniczkami. Oczywiście kije były toporne i niesamowicie ciężkie. Przez lata jakość wędzisk rosła i kołowrotki przeszły niesamowitą przemianę technologiczną.
Rozbijemy bolonkę na części żeby przybliżyć Wam parametry techniczne poszczególnych elementów.
Metoda bolońska – zestaw
Wędka do bolonki – teleskop z bardzo lekkimi przelotkami
Producenci zaczynają od 4 metrów kończąc na 10 metrowych kijach. Według mnie kije w przedziale 4-5 metrów są za krótkie, zdecydowanie lepiej w tym zakresie łowi się matchówkami. 5-6 metrów to kije najbardziej popularne i tu możemy poszukać modeli od 200 zł które nadają się do łowienia. 6 – 7 metrowy kij to dla mnie bolonkowy ideał – jeżeli wędzisko ma 250 – 300 g wagi , szczytową akcję i nie leci “na pysk” to na pewno będzie się nadawało do łowienia. Kije powyżej 8 metrów to bardzo specjalistyczne wędki skierowane do zawodników łowiących na dużych głębokościach lub ze sporych dystansów, najlepsze modele kosztują kilka tysięcy złotych i są wędkarskimi dziełami sztuki.
Bardzo ważna rzecz to przelotki – muszą być oddalone od elementu, na wysokich stopkach, ułatwia to rzuty przy lżejszych gramaturach spławików gdyż żyłka nie klei się do blanku. Ich nadmierna waga powoduje giętkość kija. Nawet najlepszy blank uzbrojony w ciężkie przelotki robi się “kiełbasiany”. Często przezbraja się tańsze kije dodając do nich przelotki “Seaguide titanium”. Można wtedy uzyskać naprawdę dobrej klasy wędzisko.
Przy doborze bolonki używam jeszcze jednej zasady: im większe ryby tym bardziej paraboliczna wędka. Sztywny kij jest bardzo przydatny do zacięcia, ale hol dużych ryb jest trudny i w ostatecznej fazie podebrania (szczególnie łowiąc z wody i używając krótkiego podbieraka ) może skończyć się złamaniem szczytówki. Długa sztywna wędka wymaga podbieraka o dłuższej sztycy. Paraboliczna akcja umożliwia spokojniejszy hol i pewniejsze podebranie. Takie są moje odczucia po 30 latach łowienia bolonką 🙂
Kołowrotek do bolonki
Dla tych bardziej klasycznych i cierpliwych polecam centerpina – kołowrotek o ruchomej szpuli i perfekcyjnym wyważniu. Niestety ograniczający zasięg rzutu. Najlepiej łowi się nim w linii szczytówki lub tuż za nią. Dalsze rzuty są dość skomplikowane technicznie i lepiej użyć kołowrotka o szpuli stałej. Jak już jesteśmy przy “zwijakach” to dla mnie w przedziale cena – jakość dominuje Daiwa Ninja LT 3000 CXH. Jej poniższe parametry i waga 250 g są wystarczające do swobodnego łowienia.
- PRZEŁOŻENIE: 6.2:1
- NAWÓJ LINKI: 93 cm – jest to bardzo ważne gdyż łowimy na wodzie bieżącej, każdy rzut to wypuszczanie żyłki i zwijanie, a dystanse kręcone podczas łowienia są naprawdę spore.
- POJEMNOŚĆ SZPULI: 0,20 mm / 150 m – wystarczająca pojemność do nawinięcia żyłki w rozmiarze 0,18-0,20 mm. W takim przedziale zamkniemy 80% łowisk.
- PERFEKCYJNY HAMULEC – bardzo ważne przy holu dużych ryb na bardzo delikatne przypony, możemy oczywiście wyłączyć zapadkę biegu wstecznego i oddawać żyłkę na wstecznych obrotach, ale wymaga to sporej wprawy.
Oczywiście na rynku jest duży wybór innych kołowrotków, na pewno wyższe modele Shimano w rozmiarze 2500-3000 oraz wysokim przełożeniem będą równie dobre. Co do innych modeli – zapewne każdy znajdzie coś dla siebie. Ja łowie Ninja i Legalisem i jestem zadowolony 😉
Żyłka do bolonki
Osobiście używam naszych “służbowych” Matchpro Team Match w rozmiarach 0,16-0,20 mm . W zależności od wielkości używanych spławików. Im cięższy spławik tym grubsza żyłka. Ciężko łowić 12 gramowym spławikiem w nurcie na żyłkę 0,16 mm. Wystarczy jeden zaczep i osłabiona wieloma wyrzutami linka pęknie zostawiając spławik na zaczepie w środku łowiska, a to jest wędkarski samobój… Dlaczego żyłka do matchówki ? Odpowiedź jest prosta, bo jest miękka i elastyczna, stworzona do kilometrów zwijania. Kiedy chcę żeby pływała wystarczy szmatka z odrobiną wazeliny i już mamy żyłkę pływającą. Gdy wieje mocny wiatr z prądem rzeki często zatapiam żyłkę i prowadzę zestaw jak w odległościówce – zacinając płynnym ruchem ciągnącym żyłkę w wodzie. Może to wbrew zasadom klasycznej bolonki, lecz bardzo skuteczne i chyba jedyne wyjście podczas niekorzystnych warunków wietrznych.
W następnej częściach opiszę budowę zestawów, spławiki, międzyprzypony , haczyki i inne wynalazki, które ułatwiają nam łowienie. Na koniec zajmiemy się nęceniem oraz techniką prowadzenia zestawu, zacięciem oraz holem ryby i jej podebraniem. Stworzymy takie małe kompendium wiedzy o łowieniu na bolonkę 🙂