PoradnikRelacje z nad wodyWędkarstwo podlodowe

Podlodowe taktyki krąpiowo-leszczowe

reklama

Tak jak pisałem w poprzednim artykule – czekałem w pracowni na trochę mrozu, który zbuduje pokrywę lodową na kolejnych niedostępnych zbiornikach…

Doczekałem się 🙂 Mróz przyszedł niespodziewanie, na przekór wszelkim prognozom pogody. Pierwsze opady śniegu pokryły 5-6 cm taflę warstwą puchu który od spodu zamoczyła woda z naszych przerębli. Następnie padający w nocy deszcz “rozciapał” śnieg od góry. Poranny mróz utwardził śniegową breje i nagle zrobiło się 10 cm lodu. Często na początku sezonu wypuszczamy wodę na lód wiercąc na małych przepływowych zbiornikach sporo odwiertów , woda wychodzi na tafle i przymarza. A my robimy swoje lodowisko do łowienia. Trzeba pomóc matce naturze skoro nie może się zdecydować 😉

Łowisko

Na kolejne nasze łowienie wybraliśmy niewielką około 1,5 hektarową żwirownię. Głębokość łowiska dochodzi do 5 metrów i to daje spore możliwości nawet przy przejrzystym lodzie. Na szczęście deszcz zrobił matową przesłonę, a to daje możliwość łowienia z toni. Często przy wahaniach ciśnienia ryby wypływają wyżej i są “w pół wody”. Przy szklistej tafli uciekają spod nas i łowienie ogranicza się do pojedynczych ryb i skradania się jak ninja.

Zanęta

Podlodowe taktyki krąpiowo-leszczowe

Skoro mamy już przysłonę to możemy zabierać się do łowienia krąpi i leszczyków. Tym razem przygotowaliśmy jeden worek nowej gliny wiążącej “River Standard Noire”. Tak, tak – ciemnej wiążącej 😉 Matchpro zrobiło na 2022 ciemną wiążącą glinę – bardzo dobrą do podawania jokersa i innych przynęt na głębsze łowiska. Wsypujemy ją do wiadra bezpośrednio z paczki i spulchniamy mieszadłem dla rozbicia i uzyskania jednolitej konsystencji. Można oczywiście przetrzeć przez sito, ale nasze “śmigło” robi z niej pył. Praktycznie nie wymaga dowilżania i można ją używać prosto z paczki.

Odsypuję 0,5 l i pozostawiam do wymieszania z zanętą. 1,5 l gliny mieszam z około 100 ml jokersa i dosłownie kilkoma garstkami zanęty. Właśnie – zanęty…

Na tym zbiorniku krąpie i leszczyki lubią “czarną płoć” Matchpro z serii Top Class. Na innych świetnie sprawdza się Top Gold “Czarny Leszcz”. Tutaj krąpulce upodobały sobie wirujące w toni kawałki płociówki. Z ½ paczki wyjdzie nam około litra nawilżonej zanęty. Połowę mieszamy 1-1 z gliną – tym będziemy robić słup i donęcać z góry. Drugą połówkę mieszamy z 1,5 l gliny i jokersem – podamy ten mix w kulach na tzw. “podstawkę”. 3 kule wielkości orzechów włoskich zupełnie wystarczą. Jeżeli są mocno zaklejone utrzymują ryby przez długi czas. Do tego zabieramy ochotkę hakową i to wszystko 🙂

Jeżeli dobrze znamy zbiornik to nie będzie problemu z wytypowaniem stanowisk ryb. Najgłębsze miejsca i parę stromych skosów do łowienia z opadu. Jeżeli mamy podwodną ścianę i dołek z płaskim dnem to bardzo prawdopodobne, że trafimy tam krąpie i na płaskim leszcze. Niestety jak nie znamy zbiornika to czeka nas trochę wiercenia, szukania głębokości i sypania szczypty jokersa, a następnie namierzania stanowisk ryb. Ważna jest obserwacja stanowisk gdzie łowią miejscowi wędkarze. Znają doskonale łowisko i nęcą ryby systematycznie. Spływają się często do takich stołówek.

Przeważnie robimy tak, że ja idę ze świdrem i wiercę po trzy otwory w wytypowanych miejscach, a Franek nęci je od razu. Do jednego przerębla zanęta luzem z góry, do drugiego szczypta joka , do trzeciego dwie – trzy kulki na dno. Powyżej 3 metrów często używamy zanętników, żeby precyzyjnie podać kule. Na większych głębokościach ciężko idealnie trafić kulą w punkt, musi być idealnie okrągła. Jeżeli jest nierówna to zawsze ucieknie ze światła odwiertu. Jeżeli nęcenie ma być precyzyjne, to zanętnik jest jego wyznacznikiem. Wystarczy zjechać 1,5 m nad dno i otworzyć go szarpnięciem za żyłkę. Kula opada i ląduje tam gdzie chcemy. Możemy też “odpalić” zanętnik wyżej i zrobić słup od pewnej głębokości. W tym
celu wypełniamy go luźną zanętą i zjeżdżamy na wybraną głębokość.

Mam też drugi mniejszy, do punktowego podawania przynęt. Jokers i ochotka często w wersji luźnej niesamowicie pobudza ryby, a wrzucając je do odwiertu rozciągamy je w pionie. Wpływa to znacznie na ustawianie ryb i tym samym na sygnalizację brań. Jeżeli łowimy cięższą mormyszką i zależy nam na szybkości odławiania to zdecydowanie lepiej ustawić ryby w dennej strefie zanętnikiem i systematycznie po każdym spadku częstotliwości brań donęcić. Musimy pamiętać, żeby nie wjeżdżać zanętnikiem w strefę nęcenia, tylko otwierać go nad rybami. Minimalizujemy tym płoszenie się stada. Jak zawsze od reguły są wyjątki i tak samo jak uderzenie zanętnika o dno może spłoszyć ryby gdy są w łowisku, tak samo może je zwabić gdy ich nie ma… Dlatego właśnie wędkarstwo to umiejętność podejmowania właściwych wyborów. To klucz do sukcesu. Tak samo jak analiza wydarzeń na żywo.

Nawierciliśmy 7-8 baz w wytypowanych miejscach. Po kolei zanęcililiśmy je wyżej wymienionym schematem. Po zanęceniu ostatniej wróciliśmy, żeby sprawdzić od najwcześniej nęconej. Tam ryby powinny już się spłynąć. Ja poszedłem do bazy nr 1 na końcówce spadu, a Franek poszedł do nr 2 na płaskim 4,5 metrowym blacie. W otworze z jokersem trafiłem pasiaka i miałem kilka agresywnych puknięć przy dnie. Czyli małe okonie zajęły się luźnym jokersem i atakują opadającą mormyszkę. W dziurze z kulami cisza – tu trzeba jak zawsze poczekać, aż ryby odnajdą poklejone smakołyki. Glina wiążąca znacznie ułatwia nam zadanie gdy kleimy kule. Ziemia torfowa szybko puszcza i ruchliwe rybki rozpracują szybko porcje pozostawione dla większych amatorów ochotki.

Efekty łowienia

W luźnej zanęcie trafiłem kilka płoci z opadu – tutaj ryby powinny powoli opadać do dna razem z kawałkami pracującej zanęty. Z każdą chwilą są coraz bliżej dna. Gdy donęcamy unoszą się i musimy je łowić wyżej nad dnem. Franek po chwili ciszy trafił w leszczyki na kulach i został na bazie nr 2. Ja moje krąpie znalazłem dopiero w bazie nr 6 i to za drugim obejściem dookoła. Aktywne wędkarstwo podlodowe to ciągła gimnastyka i kilometry pomiędzy otworami. Schematy donęcania są też bardzo ważne i niezwykle zmienne. Czasem wystarczy puszczać jokersa i kawałki zanęty z góry, czasem donęcać grubiej zanętnikiem. To już bardzo indywidualna sprawa, zależna od wielu czynników.

Tym razem ryby preferowały jokersa z góry, zanęta je rozpraszała. Niestety wszędobylskie w tym łowisku drobne szczupaki miały żniwa i skutecznie wyganiały krąpie,a pózniej mściły się na naszych mormyszkach. Szczególnie złoty kolor to ich przysmak.

Podlodowe taktyki krąpiowo-leszczowe

Ten dzień dał nam sporo przyjemności, a różnorodny rybostan zbiornika daje mnóstwo radości gdy nigdy do końca nie wiadomo co uwiesi się na mormyszce.

Kolejna wyprawa zaliczona, a w głowie już są plany na następne. Trzeba korzystać póki się da…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *