Przez ostatnie lata wędkarstwo feederowe w Polsce rozwija się w niesamowitym tempie. Zaczynając łowić na feeder, chociaż “na feeder” to za duże słowo, bo na Sanie łowiło się od zawsze “na grunt”. Stosując ołowiane ciężarki oraz rozmaite siatki stawiało się wędki na wierzbowych “widełkach” niemal pionowo do góry i czekało na atomowe brania brzan.
Zestawy były dość toporne, bo oprócz ciężarka stosowana była plastikowa siatka ( kiedyś pakowane w taką były kapcie w obuwniczym 🙂 ) z której była zrobiona dosłownie sakiewka na zanętę. Tak wygladało to na przełomie lat 80/90 ubiegłego wieku. Takie były początki mojego rzecznego wędkarstwa gruntowego. Później kiedy w katalogach zagranicznych firm zaczęły pojawiać się wędki typu “winkelpicker” lub “quiver” posiadające wymienne szczytówki świat łowienia “na denkę” zmienił swoje toporne oblicze. Szczególnie dużo o feederze można było przeczytać w zachodniej prasie. Niemiecki “Blinker” i “Rute & Rolle” opisywał bardzo często zestawy używane przez wędkarzy zza Odry.
Ewolucja zestawu końcowego szczególnie w ostatniej dekadzie poszła do przodu w niewyobrażalnym tempie, a wędkarstwo feederowe stało się dużo popularniejsze od innych metod połowu. Skupiając się na zestawie końcowym, którego nieodzownym elementem jest koszyczek chciałbym trochę przybliżyć jego kształt i zastosowanie.
Przez ostatnie lata współpracując z czołowymi krajowymi wędkarskimi “koszykarzami” wymieniamy spostrzeżenia i pogłębiam dzięki temu wiedzę na temat zastosowania różnych rodzajów podajników. Skupiając się na feederze klasycznym i jego sportowej stronie powstało mnóstwo odmian o bardzo precyzyjnych zastosowaniach.
Zrobione są z dwóch materiałów – plastiku i metalu. Mają rozmaite kształty, sposoby mocowania i rozłożenia środka ciężkości.
Chciałbym trochę je usystematyzować i przybliżyć jak to wygląda na “mój rozum” 😉
Rodzaje koszyków do feedera klasycznego
Koszyki można podzielić na kilka grup:
“cage” i “mesh” – klasyczne koszyczki zbudowane z siatki. Bardzo uniwersalne i podstawowe koszyki. Można je stosować zarówno na wodach stojących jak i bieżących. Zresztą… Zastosowanie koszyków zależy tylko od naszej wyobraźni. Tutaj nie ma ograniczeń , trzeba tylko wiedzieć jaki efekt uzyskujemy dzięki użyciu poszczególnych modeli. Wracając do “cage-ów” to mamy przy nich bardzo duży wybór wielkości. W feederze często określa się wielkość koszyka liczba kratek.
Np. koszyk na “3 – kratki” ma wysokość około 2 cm. W koszykach tego typu musimy pamiętać, że po uderzeniu w wodę ma ona kontakt w każdym miejscu z naszą zanętą i wymywa ją już w opadzie. Tym koszykiem jesteśmy w stanie obłowić większość łowisk. Bardzo ważny jest materiał z którego wykonane są koszyki. Metalowe po poderwaniu powoli unoszą się do powierzchni i przy przeszkodach lub płochliwych rybach zdecydowanie lepiej używać plastików, które dużo szybciej unoszą się do powierzchni i łatwiej nam podnieść rybę nad roślinność.
“open end” – koszyk bardzo podobny kształtem do “cage”, różni się tym tym, że zrobiony jest tak jakby z kawałka rurki plastikowej z otwartymi końcami. Powoduje to inne uwalnianie się zanęty. Woda może dostawać się do niego jedynie przez końcówki. Występują też modele z pełnej rurki – doskonałe do podawania niewielkich wałeczków gliny z robakami. Czopuje się je luźną gliną. Podczas zabierania koszyka z dna wałek zostaje w łowisku utrzymując długo ryby. Świetnie spisują się na głębokiej wodzie chroniąc naszą zanętę przed wymyciem w opadzie. Ważne jest to gdy chcemy ominąć drobnicę i nie ściągać jej do dna podczas połowu leszczy na delikatne przynęty. Unikamy w ten sposób zniszczenia przynęty i możemy poczekać na większe ryby.
“ring” – kolejna wariacja koszyka “cage” lub “open end”. Różnią się od nich umieszczeniem obciążenia i mocowaniem do żyłki. W koszykach cage mocownie występuje przeważnie jednopunktowo i mają obciążenie boczne. Powoduje to inne ustawianie się na dnie (leżą “na boku”) i zdecydowanie są lepsze do bliższych dystansów. Jak sama nazwa mówi “ring” ma pierścień na dole koszyka i mocowanie dwupunktowe z kawałkiem fluorocarbonu. Daje to dużo większą precyzję rzutu w dystansie. Koszyczek nie odchodzi z toru rzutu i dużo lepiej trzyma kierunek lotu podczas bocznych podmuchów. Zastosowanie zanętowe ma podobne do wyżej wymienionych. Czyli gdy jest z siatki – uwalnia szybciej zanętę, rurkowy – zdecydowanie lepiej przenosi do dna.
“Bullet” lub “long distance” – koszyki typu “cage” przeznaczone do ekstremalnie dalekich rzutów. Mają charakterystyczny pocisk umocowany na jednym końcu. Umożliwia to niezwykłą precyzję rzutu i doskonałą trajektorię lotu. Myślę, że łowienie powyżej 50 metrów z użyciem zanęty to idealne rozwiązanie do zastosowania “bulleta”. Niestety trochę kłopotu sprawia odpowiednie ubicie zanęty, bo do jednego z otwartych końców mamy utrudniony dostęp przez obciążenie. W tym wypadku zdecydowanie lepiej wypada “ring” posiadający dwa otwarte końce. Przy zastosowaniu “Buletta” ogranicza się wymycie zanęty przy uderzeniu koszyka o powierzchnię wody, gdyż pierwsze wpada w nią obciążenie łamiąc napięcie powierzchniowe. Oczywiście gdy nie ubijemy zanęty to wystąpi proces odwrotny i wszystko wypadnie po kontakcie z wodą.
“open window” – zwany żartobliwie “kapliczką” 😉 . Koszyk przeznaczony do przenoszenie niewielkich ilości przynęt zanętowych w łowisko. Jest zbudowany z zasklepionej ciężarkiem plastikowej rurki. Z jednego boku posiada otwór do wsypywania przynęt, który zasklepiamy zanętą/gliną. Ilość dziurek i ich rozmieszczenie decyduje o szybkości uwalniania się przynęt. Te najmniej otwarte oddają przynęty dopiero po zabraniu koszyka z łowiska. Specyficzny mimośrodowy kształt ołowiu powoduje to, że koszyk leży na dnie otworem w dół. Chroni tym przynęty przed rybami. Po braniu zacinamy i przynęty z koszyka zostają na dnie przetrzymując ryby i dając im zajęcie do następnego naszego rzutu.
“maggot” – koszyki zamknięte w formie nawierconych kapsułek przeznaczone do połowu białymi robakami lub pinkami. Eksperymentując na wodzie zawsze myślałem, że robaki będą bardzo powoli uciekać z takiego koszyka. Sytuacja okazała się zupełnie odwrotna. W kilkadziesiąt sekund fabryczny “maggot” opróżniał się do zera. O ile na wodzie stojącej efekt był bardzo dobry, bo wpadający koszyk gubił część robaków w locie, a reszta rozchodziła się dookoła. To w wodzie bieżącej łowiąc na dwie wędki łowiłem zdecydowanie więcej na tą niżej stojącą, bo robaki za szybko spływały z nurtem. Rozwiązaniem okazało się zmniejszenie ilości dziurek w koszyku do dwóch. Nagle brania zaczęły się pojawiać na obydwu kijach.
“river” – koszyki przeznaczone do połowów w wodzie bieżącej, często posiadające “wąsy” do zakotwiczenia się o dno. Bywają prostokątne z płaskim dnem co ułatwia ich stabilność w nurcie. Posiadają często zasklepiony jeden z otworów , żeby zmniejszyć ilość wymywanej zanęty.
Tak dobrnęliśmy do końca naszej układanki. Oczywiście jest tu ogromne pole do popisu przy zastosowaniu rozmaitych rodzajów koszyków. Nie ma twardych ram, trzeba je stosować przede wszystkim skutecznie – to podstawowe założenie.