Relacje z nad wody

Klubowe mistrzostwa świata z perspektywy trenera

reklama

Początek kwietnia zaskoczył mnie kolejna możliwością odbycia “wyższych studiów wędkarstwa feederowego”. Dostałem propozycję nie do odrzucenia – możliwość wyjazdu z drużyną klubu OKW Katowice na “5-te Klubowe Mistrzostwa Świata w wędkarstwie feederowym” które miały odbyć się na kanele Bianco we Włoszech…

Klubowe mistrzostwa świata z perspektywy trenera

Wyjazd do Włoch

Długo się nie namyślając podjąłem wyzwanie. 1400 km drogi to spory dystans, trzeba poświęcić ponad tydzień czasu, ale możliwość podglądania najlepszych drużyn świata i praca z polskimi kadrowiczami była wystarczającym argumentem, żeby nie zważając na różne przeciwności pojechać 100 km poniżej Wenecji.

Kanał Bianco płynie wzdłuż Padu i wpada do Adriatyku tuż poniżej Laguny Weneckiej. Jego szerokość jest różna w zależności od odcinka. W górnej części gdzie umiejscowiony był sektor A wynosiła około 60 m, w dolnej części sektora E już około 80 m. Głębokość dochodziła do 5 metrów. Brzegi kanału wysypane były ogromnymi kamieniami -co znacznie utrudniało poruszanie się i ustawianie platform.

Ogromna ilość kanałów nawadniających pola – wypływających z mnóstwa śluz powodowała znaczne ruchy poziomu i uciągu wody. Było to dla nas niesamowite wyzwanie, gdyż pierwszego dnia zaczynaliśmy łowić 20 g koszykami, a ruch wody był dosłownie zerowy. Po 3 godzinach różnica poziomu wynosiła metr, a 50g rzeczny koszyk z kolcami nie bardzo chciał się zatrzymać w miejscu… Warunki dość egzotyczne jak na nasze rodzime wody.

Wracając do początku wyjazdu – żeby przybliżyć Wam obraz tego przedsięwzięcia nakreślę jego plan: Sobota wczesnym porankiem wyjazd z domu na miejsce zbiórki (tym razem punkt zbiorczy był w Gliwicach), do dyspozycji na 6 zawodników , kierownika drużyny i dwóch trenerów mieliśmy dwa van-y i jednego dużego busa. Oczywiście trzeba zabrać 6 kompletów sprzętu, gliny, zanęty i różne dodatki, robaki – wszystko na 7 dni dla sześciu osób. Dojechaliśmy do noclegu oddalonego 30 minut drogi od łowiska przed północą.

Klubowe mistrzostwa świata z perspektywy trenera

Niedziela to dzień techniczny, trzeba się porządnie wyspać, zjeść i odpocząć przed siedmiodniowym maratonem wędkarskim. Przygotować bazę noclegową pod własne potrzeby. Wypakować robaki i zapewnić im należyte warunki. Znaleźć źródło dobrej wody, która nie będzie szkodziła ochotce – towarowi bardzo deficytowemu na południu Europy.

Przygotować chłodnie dla jokersa, kasterów, gnojaków, pinek, białych robaków. Wypakować gliny, zanęty dodatki. Znaleźć bazę zawodów, przeglądnąć ustawienie boxów treningowych, miejsca zbiórek i odpraw kapitanów. Oczywiście popołudnie to przygotowania wstępne taktyki na pierwszy dzień treningu i budowa zestawów do łowienia po wstępnym obejrzeniu wody.

Od poniedziałku do piątku odbywają się treningi. W poniedziałek rano losujemy boxy na cały tydzień. Box – to nic innego jak sześć stanowisk przeznaczonych dla całej drużyny. Każdego dnia łowi się w innej strefie – żeby jak najlepiej móc ropoznać łowisko.

Ogrom takich zawodów można zobrazować w sposób następujący – w tym roku startowały 43 drużyny. Każda drużyna posiada 5 zawodników + 1 rezerwowego. Wszyscy łowią na treningach.  Średnio jeden box to około 70 metrów, przy 43 drużynach daje nam to 3 km linii stanowisk, a więc teleportacja na piechotę z jednego końca na drugi to około 40 miunut – oczywiście jeżeli sektory są obok siebie. W tym wypadku A od B było w odległości 15 minut jazdy rowerem 🙂

Rowery , hulajnogi elektryczne to najpopularniejszy środek lokomocji trenerów po łowisku. Żeby zbierać informacje jak łowią inni, porównywać je do własnych osiągnięć, badać strefy występowania poszczególnych gatunków trzeba być bardzo mobilnym.

Treningi odbywają się w schemacie zawodów:

09:50 – nęcenie

10:00 – łowienie

Przeważnie po 5 godzinach ekipy ważą ryby i można pozbierać wyniki z każdego dnia. Kończymy po 15-tej, powoli pakujemy się i przygotowujemy sprzęt na następny dzień treningu. Do 18.00 trzeba opuścić łowisko.  Szybka obiadokolacja i odprawa podczas której analizujemy trening i budujemy bazę wniosków oraz rozpisujemy założenia na jutro. Następnie trzeba wymieszać gliny, zająć się robakami (przepuścić ochotkę, wymienić wkłady w chłodniach). Wieczór to analizy treningów – wiązanie przyponów i wymiana wiadomości z innymi reprezentacjami.

We czwartek po treningu około godziny 17-tej jest oficjalne otwarcie zawodów. Przeważnie bardzo uroczyste. Tym razem odbyło się na scenie przed ratuszem w miasteczku Loreo. Podczas prezentacji każda z drużyn wychodzi na scenę i odgrywany jest hymn narodowy.

W piątek trening kończy się trochę szybciej, organizatorzy muszą przygotować stanowiska na zawody. Kapitanowie drużyn ustalają składy na sobotę i udają się na “meeting” gdzie losowane są sektory dla zawodników na następny dzień. Wieczorem po kolacji odbywa się odprawa przed I turą na której ostatecznie ustala się taktykę i przydziela zawodnikom obstawę. Każdy dostaje swoje zadania na następny dzień. Mieszanie glin i przygotowanie robaków.

 Pakujemy też busy, żeby wygodnie rozwieźć 5 zawodników po stanowiskach, bo przeważnie na łowisku można się poruszać w jednym kierunku. A więc pakujemy sektory po kolei A,B,C,D,E . Pozwala to na uniknięcie zbędnej nerwowości spowodowanej poranną “gonitwą”.

Zawody

Klubowe mistrzostwa świata z perspektywy trenera

Sobota rankiem pierwsi na śniadaniu zjawiają się trenerzy, gdyż o 6:30 odbywa się losowanie stanowisk. Jedziemy do bazy zawodów, nierzadko oddalonej kilka kilometrów od łowiska i czekamy na wydanie kolorowych plastronów ( kamizelek z nadrukowanym numerem stanowiska). Każdy sektor ma inny kolor, do tego dochodzą dwa “trykoty” dla trenerów i jeden dla rezerwowego zawodnika. Następnie podajemy wiadomość, żeby zawodnicy rozjechali się na wylosowane stanowiska i sami jedziemy na łowisko. Później szybka runda od sektora A do sektora E i rozdawanie znaczników.

Na Mistrzostwach Świata do strefy oddzielającej zawodników od widzów mogą wchodzić tylko sędziowie, trenerzy i zawodnicy rezerwowi. Prawo wejścia na stanowisko mają tylko trenerzy. Czasem przy dużej liczbie drużyn lub odległych sektorach dopuszcza się możliwość wejścia na stanowisko dodatkowego trenera (zawodnika rezerwowego) ale na poszczególnych stanowiskach nie może być więcej niż jeden trener.

Klubowe mistrzostwa świata z perspektywy trenera

Podczas tury obstawiamy zawodników – sprawdzamy sytuacje na sektorze, czasem nawet dwóch… Szukamy dystansu pojawiania się ryb, przynęt które najchętniej w tym dniu pobierają i kontrolujemy pozycje zawodnika w stawce. Co godzinę sędziowie stanowiskowi piszą liczbę ryb poszczególnych zawodników na tabliczkach kontrolnych umieszczonych przy wejściu na stanowisko. Ułatwia to bardzo pracę trenerom, ale nie oddaje właściwie wagi złowionych ryb. Od wyników w sektorze i komunikacji pomiędzy obstawą zależy taktyka na kolejne godziny. Po zakończeniu tury trenerzy idą za wagą i spisują wyniki zawodników w sektorach. Pozwala to szybciej policzyć ilość punktów drużyny.

Po południu odbywa się kolejny meeting kapitanów i podaje się skład drużyny na następny dzień oraz losuje sektory na drugą turę. Wieczorem odprawa , wnioski i ustalenie taktyki na niedzielę, przygotowanie glin, robaki itd…

Niedziela rano to losowanie stanowisk , tym razem o 6.00 gdyż odpadają stanowiska preferencyjne ( drużyny które miały otwierające i zamykające stanowiska nie mogą wylosować ich w 2 turze) i odbiór trykotów na niedzielę. Później schemat z sobotniej tury.

Klubowe mistrzostwa świata z perspektywy trenera

Po ważeniu szybki powrót na bazę, prysznic i pakowanie się do wyjazdu. Mamy na to dosłownie dwie godziny, bo o 18 jest ceremonia wręczenia medali i wieczorny oficjalny bankiet dla reprezentacji.

 Wszystko kończy się dość szybko, bo rano o 5 musimy wyjeżdżać do kraju, a przed nami cały dzień drogi po to, żeby zdążyć do domu przed północą…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *