Ciepłe i słoneczne dni już za nami. Okres letni jest dla mnie bardzo intensywny. Lubię rywalizację, więc w niemal każdy weekend startuje w zawodach i trwa to do jesieni, gdy rywalizację wypierają wreszcie spontaniczne wyjazdy na dużego leszcza i płoć, czasami również towarzyszko wyskoczę na karpie. Od jakiegoś czasu wędkarstwo gruntowe, wypiera z mojego wędkarstwa również wyprawy z tyczką. Stałem się wielkim fanem „drgających szczytówek”. Uwielbiam te momenty, kiedy duży leszcz bardzo mocno przygina wędkę podczas brania, albo kiedy karp próbuje zabrać mi ją z podpórki.
Ciągnie wilka do lasu
![Sposób na leszcze z portu i… wygrane zawody!](https://fishster.pl/blog/wp-content/uploads/2019/12/IMG_20191201_152322-768x1024.jpg)
Po ciepłych miesiącach intensywnego żerowania, bardzo aktywne dotychczas ryby, stają się ospałe i pobierają bardzo mało pokarmu. Mocnych i zdecydowanych brań o tej porze roku, raczej już nie zobaczymy. Ciężki sprzęt, którym łowię w lato jest już wyczyszczony i odłożony na półkę. Do pokrowca pakuje natomiast delikatne trzymetrowe, lub krótsze feedery i pickery.
Gdzieś między towarzyskimi wyjazdami na ryby, zdarza mi się również, i późną jesienią wystartować w wędkarskiej rywalizacji. Tym razem padło na Zawody w feederze klasycznym, na kanale portowym w Nowej Soli.
Na pierwszy trening zabrałem ze sobą dwie mieszanki zanętowe. Pierwsza z nich przeznaczona do sprawdzenia czy w łowisku są leszczyki i była to jasna, leszczowa zanęta z jasną gliną rozpraszającą. . W drugim wiadrze czysta, ciemna płociowa zanęta, z niewielką ilością pinki. Rozłożyłem dwa kije, pierwszy z nich z ciemną zanęta wylądował na 20 metrze. Drugi, z jasną zanętą poleciał na odległość 30 metrów. Wszystko bez wstępnego nęcenia. Po prostu chciałem sprawdzić co się dzieje w wodzie. Istotne dla mnie było wiedzieć czy większa ryba weszła już głęboko w port, czy może jest przy wejściu do niego. Po pierwszym treningu wiedziałem jedno, płociowa zanęta nie przyniosła efektów, czyli płotki jeszcze nie było. W zamian brały małe krąpie, które nie dawały zbyt dużej wagi. Na jasną zanętę złowiłem dużo uklei, ale trafiały się też pojedyncze leszczyki.
Miałem już jakiś punkt zaczepienia. Teraz musiałem wyeliminować z pola nęcenia ukleję, aby umożliwić leszczom dostanie się do mojej przynęty.
![Sposób na leszcze z portu i… wygrane zawody!](https://fishster.pl/blog/wp-content/uploads/2019/12/IMG_20191201_085023-768x1024.jpg)
Kolejny trening
Na drugim treningu postanowiłem wprowadzić kilka zmian nie tylko w zanęcie, ale też w sprzęcie. Zrezygnowałem z dużych i lekkich koszy zanętowych na rzecz mniejszych i cięższych, które szybciej spadały na dno. Założenie było takie, by stojąca w toni i przy powierzchni ukleja nie zdążyła pobrać przynęty. Przygotowałem również jasną zanętę leszczową, z domieszką ciemnej, kanałowej i dodałem do tego ziemi bełchatowskiej. W drugim pojemniku postanowiłem spróbować samej ziemi z jokersem. Tym sposobem chciałem sprawdzić, jak ryba będzie reagować na różne mieszanki, które powinny ściągnąć mi w łowisko leszcze. W trakcie łowienia zauważyłem, że obie mieszanki przynoszą różne efekty. Na mieszankę z zanętą ryb było mniej, ale większe. Na ziemię z jokersem trafiały się pojedyncze leszczyki, ale było dużo niewymiarowych okoni i uklejek. Ze względu na małą rybę w łowisku, bardzo duży problem był z jej zacięciem.
W drodze powrotnej do domu rozmyślałem nad taktyką na zawody. Czy postawić na szybkościowe odławianie drobnicy, czy skupić się na leszczach? Postanowiłem skupić się większej rybie, która daję wagę.
![Sposób na leszcze z portu i… wygrane zawody!](https://fishster.pl/blog/wp-content/uploads/2019/12/IMG_20191201_085012-768x1024.jpg)
Zawody. Czas, start !
Przeddzień zawodów, po południu, dostałem informację od znajomego, że właśnie na tym łowisku odbyły się zawody spławikowe. Wygrał zawodnik z wynikiem podad 9kg, a rezultat zrobiony był właśnie na leszczach. Ta wiadomość jeszcze bardziej uświadomiła mi, że taktyka na jaką chcę postawić, powinna być dobra.
Nastał dzień zawodów. W oczekiwaniu na losowanie, zastanawialiśmy, które stanowiska są najlepsze. Większość z kolegów wybrałaby sektor B, czyli miejsca od 13 do 24. Był to bardziej rybny odcinek portu. Mnie losowanie przyniosło stanowisko numer 5. Na zawodach spławikowych, które były rozegrane dzień wcześniej, z tego miejsca padło trochę ponad 4 kg ryby. Uczucia więc były mieszane.
Dwa słowa o sprzęcie
Rozłożyłem trzy wędki, w tym jedną do wstępnego nęcenia. Jest to mocny feeder o ciężarze wyrzutu do 150 gram, z dużym kołowrotkiem i nawiniętą żyłką 0.30 mm. Dwie pozostałe to delikatne trzymetrowe feedery Tubertini Atrax o ciężarze wyrzuty do 40 gram. Na jednym kiju założyłem szczytówkę 0,75 uncji, z myślą o bezwietrznej pogodzie. Na drugiej wędce 1,25 uncji, gdyby wiatr przeszkadzał w dobrej widoczności brań. Kołowrotki o rozmiarze 4000 Ryobi Ecusima z nawiniętą plecionką o średnicy 0,12 mm, zakończoną przyponem strzałowym ze skrętką. Na delikatniejszej wędce zawisł mały koszyk 20 gram i przypon długości 80 cm z żyłki 0,08 mm oraz haczyk numer 20. Druga wędka miała koszyk o gramaturze 30 gram i przypon z żyłki 0,10 mm oraz hak numer 18.
![Sposób na leszcze z portu i… wygrane zawody!](https://fishster.pl/blog/wp-content/uploads/2019/12/kij-768x1024.jpg)
Mieszankę do nęcenia zrobiłem z dwóch kilogramów zanęty, po kilogramie leszczowej i kanałowej, wymieszałem to z 2 kilogramami, ciemnej gliny rozpraszającej. Osobno miałem jeszcze 2 kilogramy gliny wiążącej, do podawania samego robactwa. Na start poszło około 10 koszy z zanętą i 5 koszy gliny z jokersem i pinką.
Początek nie zwiastował sukcesu
W pierwszej godzinie złowiłem kilka małych krąpi, nie wyglądało to dobrze. Zresztą jak w całym sektorze. Po kolejnych piętnastu minutach kolega ze stanowiska obok złowił pierwszą większą rybę tego dnia, był to leszczyk około 500 pkt. Postanowiłem mocno donęcić i spróbować ściągnąć je do siebie. Minęła dłuższa chwila od kolejnego nęcenia, wtedy szczytówka delikatnie, ale stanowczo się ugięła. Bez żadnych szarpań, co jest charakterystyczne dla małych ryb. Zacięcie i jest, czułem na kiju, że to będzie dużo większa ryba od poprzednich. Po chwili w podbieraku wylądował pierwszy leszcz, taki na 400 pkt. Miałem nadzieję, że nie była to jednorazowa sytuacja. Kolejny rzut zestawu do wody i po kilku minutach melduje się kolejny.
Przez dwie godziny, z mniejszymi lub większymi przerwami, odławiałem je systematycznie. Byłem dobrej myśli. W moim sektorze tylko u mnie ustawiła się większa ryba w zanęcie. Bardzo ważna tego dnia była przynęta. Na samą ochotkę bardzo często brała mała ryba, dopiero gdy dodałem do niej dwie pinki, wtedy były najlepsze rezultaty.
![Sposób na leszcze z portu i… wygrane zawody!](https://fishster.pl/blog/wp-content/uploads/2019/12/IMG_20191116_092722-768x1024.jpg)
Końcówka zawodów była już mniej owocna, ryba wyraźnie przestała żerować w naszym sektorze. Po cichu miałem nadzieję, że wynik, który uzyskałem da mi jedynkę sektorową. Na wygraną nie liczyłem, gdyż słuchy jakie mnie dochodziły podczas wędkowania na to wskazywały. W sektorze B ryby odławiali prawie wszyscy zawodnicy, przez cały czas.
![Sposób na leszcze z portu i… wygrane zawody!](https://fishster.pl/blog/wp-content/uploads/2019/12/IMG_20191201_143328-768x1024.jpg)
Czas warzenia, czyli emocję sięgają zenitu
Nadszedł czas ważenia, w moim sektorze do pobicia był zawodnik z wynikiem ponad trzy kilogramy. Waga moich ryb pokazała 8680 gram. Jedynka sektorowa była więc moja, byłem bardzo zadowolony. Chwilę później okazało się, że w sektorze B wygrał wynik 7735 gram. Zaskoczyło mnie to bardzo, a zarazem uradowało. Oznaczało to, że wygrałem te zawody. Jednak bardziej od wygranej cieszyłem się z wyniku jaki zrobiłem. Gdyby nie te dwa treningi i wyciągnięte wniosku, wynik pewnie byłby zupełnie inny.
![Sposób na leszcze z portu i… wygrane zawody!](https://fishster.pl/blog/wp-content/uploads/2019/12/tabela.jpg)
Dodatkowym smaczkiem i powodem do małej dumy był dla mnie fakt, że na liście startowej znalazło się czterech uczestników Grand Prix Polski i Mistrzostw Polski w feederze, poziom był więc dość wysoki.