Wielu z nas szuka zanęty, która dałaby pewność złowienia dużej ilości ryb. Szukamy magicznej mieszanki, do której ryby będą lgnęły jak ćmy do światła. Po latach wyjazdów i przetestowaniu wielu, różnych zanęt muszę stwierdzić, że nie ma takiej mieszanki. Zanęta może być co najwyżej dobra, reszta jest po naszej stronie. Mieszankę trzeba jeszcze przecież odpowiednio przygotować, potem zastosować w odpowiednich warunkach i w odpowiednim czasie. Nawet najlepsza zanęta, gdy jest źle przygotowana nic nam nie pomoże. Istotą nęcenia jest zwabienie ryb, w dane miejsce, na czas naszego wędkowania. Bezsprzecznie nęcenie zwiększa nasze szanse, przy czym najlepsze efekty uzyskamy, gdy dopasujemy rodzaj zanęty, jej ilość oraz sposób użycia do gatunku ryb, które chcemy łowić.
Kupujmy z głową
Firmy ścigają się w nowościach, które serwowane są nam w sklepach wędkarskich. Wybór jest ogromny. Każda firma ma w swoim asortymencie po kilkadziesiąt, różnych rodzajów zanęt, więc kiedy staniemy przed półką, w dobrze wyposażonym sklepie, możemy mieć duży problem z dokonaniem wyboru. Jak znaleźć czas, aby je wszystkie przetestować, w różnych warunkach? Jak w tym wszystkim się nie zagubić? Do tego („stety” lub niestety) musimy mieć trochę doświadczenia, ewentualnie możemy posłużyć się radą kogoś, kto już trochę zanęt, w swoich wiadrach wymieszał. Na sam początek kierujmy się prostą zasadą: jadąc na płocie, wybierajmy zanętę na płocie. Jadąc na leszcze, zaopatrzmy się w mieszankę na te ryby.
Kilka prostych, uniwersalnych prawd
Podstawą każdej mieszanki jest baza, czyli podstawa, do której będziemy dodawać resztę. Bazę możemy podzielić na kilka rodzajów. „Match” i „Kanał”, bardzo podobne do siebie, będą przeznaczone na wody stojące lub lekko płynące, czyli stawy jeziora, zbiorniki zaporowe, zatoki oraz bardzo wolno płynące kanały. Są to mieszanki o (przeważnie) drobnej frakcji, bez dodatku kleju, lub z jego małą ilością. Zanęta „Rivier” przeznaczona jest na wody płynące, różni się od poprzednich większą frakcją i spoistością, po prostu ma w sobie więcej kleju. Oczywiście, w określonych warunkach, można je ze sobą połączyć, jeżeli zajdzie taka potrzeba.
Drugim korkiem, w stworzeniu naszej optymalnej mieszanki, jest wybranie zanęty kierunkowej, czyli tej, która będzie dedykowana rybom, na które będziemy się nastawiać, albo której jest najwięcej w łowisku. Drugi wariant zakładamy jako alternatywę na zawody wędkarskie, gdzie stawiamy na ilość, a nie na jakość. Wśród zanęt kierunkowych można wymieć zanęty leszczowe, płociowe, jaź – kleń, lin, karaś – karp, uklejowe itp.
Dodatki do zanęt to kolejna grupa składników, którymi możemy poprawić atrakcyjność naszej mieszanki. Pamiętajmy jednak, żeby nie przesadzać z dodatkami. Swoje zanęty dopalam czasami, co najwyżej prażonymi konopiami, słodzikiem lub melasą, a moim pewniakiem, bez którego nie ruszam się nad wodę, jest pieczywko fluo, w kolorze żółtym i czerwonym. Polecam, przede wszystkim, gdy wybieracie się na klenie lub startujecie w zawodach. Nierzadko, po wyciągnięciu ryby z wody, widziałem w jego pysku żółtoczerwone drobiny fluo. Duży krąp też to lubi, a i leszcz nie pogardzi.
Po drugiej strony „barykady” stoją przyśpieszacze trawienia i apetytu, uważam ten dodatek za twór czysto marketingowy. Jeżeli jest coś, na co ryba ma ochotę, to po prostu to zjada, a jeżeli jej coś nie pasuje, to tego nie ruszy, nawet po dodaniu magicznych przyspieszaczy.
Z gliną czy bez ?
Jedynym odstępstwem, kiedy nie stosuję mieszanki gliny z zanętą, jest łowienie na feedera w rzece. W innych sytuacjach, nie wyobrażam sobie nęcenia bez gliny lub ziemi. Po pierwsze, glina zubaża naszą zanętę. Podanie samej zanęty spowodowałoby szybkie nasycenie się ryb i odpłyniecie z naszego miejsca nęcenia. Po drugie, glina zwiększa nam objętość zanęty, mamy jej po prostu więcej i możemy częściej donęcać. W zależności od pory roku, proporcje zanęty z gliną różnią się. W okresie letnim jest to 1:1, z kolei jesienią i wczesną wiosną, może to być nawet 1:4 na korzyść gliny. Ryby w tym okresie nie potrzebują dużo pokarmu, aby się nasycić i odpłynąć. Nasza mieszanka ma je zainteresować i zwabić.
Rozrabiamy zanętę
Co dalej? Musimy teraz to, co zdecydowaliśmy się kupić, połączyć i wymieszać. Najlepszy efekt uzyskamy, gdy zrobimy to na sucho. Unikajmy mieszania mokrych składników. Teoretycznie jest to możliwe, lecz bardzo niewygodne i pracochłonne. Kolejnym krokiem, w przygotowaniu naszej zanęty będzie nawilżenie jej wodą. Czynność nie powinna sprawić kłopotów, musimy robić to jednak bardzo ostrożnie. Zanęta zbyt sucha będzie bardzo mocno pracować w toni, co zwabi nam drobną rybę. Gdy ją przemoczymy, na dnie zalegnie wielki kawał plasteliny, w ogóle nie atrakcyjny dla ryb. Samą czynność dodawania wody powinniśmy podzielić na dwa lub trzy etapy. Pierwsze nawilżenie najlepiej zrobić dość wcześnie, z godzinę przed formowaniem kul. Pół godziny później, gdy zanęta wchłonie już wodę, nawilżamy drugi raz, pamiętając, aby nie przesadzić z wodą. Jeżeli zajdzie potrzeba czynność można powtórzyć.
Tak przygotowaną mieszankę przecieramy przez sito. Grubość oczek w sicie, przy letnim wędkowaniu, gdy frakcje zanęty są dość duże, może być większa 5-6 mm, z kolei, kiedy jestem na zawodach lub łowię w okresie chłodniejszym, gdzie zanęta jest bardzo drobna, wtedy używam sita z drobnymi oczkami 3-4 mm. Użycie sita daje nam równomierne nawilżenie i równą pracę naszej zanęty. Prawidłowo zrobiona mieszanka powinna, z łatwością formować się w kule, ale też bez problemu rozpadać, pod lekkim naciskiem naszych dłoni.
Przykładowe mieszanki
Zanęta na leszcze, rzeka o dość wyraźnym uciągu (lato ):
2 kg zanęty jasnej na rzekę
2 kg zanęty leszczowej
Melasa lub słodzik
Pieczywo fluo, około 200 gr
10 kg gliny ciężkiej rzecznej
Robaki (gruby biały, caster, gnojak cięty) po około 0,5 litra
Płoć ze stojącej wody (wiosna, jesień):
0,5 kg zanęty na kanał
0,5 kg zanęty płociowej ciemnej
2 kg ziemi bełchatowskiej
2 kg gliny rozpraszającej ciemnej
0,25 litra pinki
0,25 jokersa
Oczywiście podane przykłady, to sprawdzone przeze mnie mieszanki, które dawały mi już dobrze połowić. Wszystko zależne jest od warunków panujących danego dnia na łowisku: od pory roku, temperatury wody i otoczenia, głębokości łowiska, ilości ryb, a nawet pory dnia. Najlepszym rozwiązaniem będzie przetestowanie różnych opcji i zapisywanie lub zapamiętywanie wniosków. Metoda prób i błędów, to w wędkarstwie często najlepsza metoda nauki.