PoradnikSpławikWędkarskie opowieści

Zimowe płocie

reklama

Płoć zimą

Zima – to czas kiedy dla większości wędkarzy spadnięcie pierwszego śniegu oznacza koniec sezonu. Dla nas to tylko kolejne wyzwanie, zmiana butów na cieplejsze dodanie kolejnej warstwy pomiędzy kurtkę, a bieliznę i w przypadku Franka ubranie rękawiczek. Moje dłonie hartowane od wielu lat w górskich rzekach podczas łowienia na muchę, oraz przy podlodowym ściganiu okoni dość dobrze znoszą minusowe temperatury i używam ich rzadko.

Uzupełnienie ekwipunku stanowią jeszcze ciepłe wełniane skarpety – dokładnie takie jak kiedyś babcie robiły na drutach. Ubrane na dobre nowoczesne skarpetki jako druga warstwa są jak grzałka w zimowych butach i dają nam ogromny komfort podczas naszych podróży brzegami rzeki…

Wyprawa na zimowe płocie

Do wyprawy na zimowe płocie musimy się odpowiednio przygotować. Wędzisko, najlepiej 5-6 metrowa bolonka, jest łatwa w użyciu i bardzo mobilna. Możemy ją raz dwa złożyć i iść dalej brzegiem rzeki w poszukiwaniu miejscówek. Pakujemy dwie bolonki w sztywny pokrowiec, znajdzie się w nim też sztyca do podbieraka. Mała torba z oliwkami, śrutami, krętlikami, kilka spławików, przypony na szpulce i to chyba wszystko.

Dwa wiaderka z pokrywą i miską – złożymy je do transportu w jedno, a później w jednym zanęta, w misce pudełka z robakami, a to drugie z pokrywą użyjemy jako siedzisko.

Bardzo ważna jest żyłka, musi być bardzo miękka, bo temperatury około zera spowodują jej sztywnienie. Gdy jest twarda przy 20 stopniach C to na mrozie na pewno będzie strzelać jak nitka. Dla nas dobrym rozwiązaniem jest zastosowanie jedwabiście gładkiej żyłki do odległościówki Matchpro Team Match w rozmiarze 0,16 mm.

Zimowe płocie

Jest bardzo miękka i nierozciągliwa tylko musimy zmienić jej jeden parametr, który jest przy matchu bardzo ważny, a do bolonki wręcz upierdliwy ;). Chodzi o jej tonięcie.

Jak wszystkim wiadomo żyłkę do odległościówki topimy, no może poza łowieniem na rzece gdzie lepiej gdy jest na powierzchni. Przy bolonce musi być na wierzchu gdyż prąd wody znosił by nam spławik zbyt łatwo do brzegu i uniemożliwiał zacięcie stawiając zbyt duży opór. Zabieg jest bardzo prosty. Gdy jedziemy na bolonkę, przewijamy żyłkę przez szmatkę z wazelina co sprawia, że żyłka pływa. Gdy chcemy, żeby zatonęła, bierzemy trochę płynu do mycia naczyń i odtłuszczamy ją przywracając jej pierwotne właściwości.

Spławik – oczywiście nasze ulubione “Damiano” – ze względu na pancerny węglowy kill, przelot w korpusie i dość cienką, szklaną antenkę. Bardzo czułą jak na spławik przeznaczony do bolonki.

Zimowe płocie

Zimowe płocie to bardzo ostrożne ryby i gdy poczują opór zostawiają przynętę i mamy “flaczora” z robaka.

Zestaw na zimowe płocie

Żyłka główna 0,16 mm Team Match, spławik “Damiano” 5-6 g w zależności od uciągu.

Krętlik 14, 70 cm fluorocarbonu 0,18mm, a na nim tuż pod krętlikiem oliwka 50 % wyporności spławika, podparta 7-8 śrucinami. 50 centymetrów niżej 3 śruciny 10 tuż nad szybkozłączką. Na dole 40-50 cm przypon z naszej 0,10 mm M1 zakończony haczykiem T143 18-20.

Zestaw ten pozwala na bardzo naturalna prezentację przynęty co przy zimowym łowieniu jest kluczem do łowienia Płoci przez duże P.

Zanęta na płoć

Zanęta na płoć – bardzo prosta: worek “Dużej Płoci “ z Top Gold, dwa worki gliny Team River i wszystko do jednego baniaka. Ćwiartka jokersa, trochę pinek i bentonit. Musimy skleić odpowiednio kule.

To wszystko, całe nasze przygotowanie.

Zaczynamy łowienie…

Trzeba pamiętać, że będziemy to targać na własnych plecach po łowisku, a zawitamy w niejedno miejsce. Po dojechaniu nad wodę zaczynamy poszukiwania miejscówek – wszystkich dołków na spokojnej, ale płynącej wodzie. Szczęśliwcy Ci, którzy mają porty na dużych rzekach. Są bankowymi miejscami. Niestety nasz Wisłok jest małą płytką rzeką i 2-3m dziura to już wydarzenie.

Nęcenie zaczynamy od miejscówek najbliżej samochodu. Gruntujemy łowisko przepuszczając kilkukrotnie zestaw przez łowisko. Szukamy zagłębień, kamieni, zwolnień nurtu. Wszystko to miejsca gdzie zbiera się zimą pokarm i ryby nie muszą za nim “gonić”. Im bliżej samochodu tym bardziej kleimy zanętę bentonitem, bo wrócimy tu najpóźniej.

Zimowe płocie
Zimowe płocie

Schodząc rzeką w dół lub górę oddalamy się i nęcimy miejscówki. Jest to wygodny sposób gdyż wypróżniamy wiadro i pozbywamy się balastu w postaci zanęty. Gdy dojdziemy na ostatnie stanowisko, nęcimy luźno. Robimy krótką przerwę na kanapki i herbatę. Chwila odpoczynku i zaczynamy obławianie miejscówek w kierunku do samochodu.

Ryby pojawiają się dość szybko. Jeżeli są w danym miejscu łowimy je maksymalnie po pół godziny. Jeżeli się nic nie dzieje – ruszamy dalej. I tak po kolei każde zanęcone wcześniej miejsce. Jest to przyjemne połączenie spaceru z aktywnym wędkowaniem. A ryby? Ryby to tylko wspaniały dodatek do naszej wędkarskiej wyprawy.

Ośnieżone brzegi, drzewa zamieniają codzienną szarość w mroźną krainę. Woda płynie inaczej, jest dużo bardziej gęsta i porusza się dużo wolniej. Ostre zimowe słońce, które będąc nisko nad horyzontem oświetla nasze łowisko pod innym kątem wydłuża cienie drzew padające na wodę. Umożliwia spojrzenie na łowisko przez inny pryzmat rzeczywistości. Dużo wolniej, spokojniej po prostu inaczej …

Ryby maję inne kolory, są bardziej stalowe i dlatego zdjęcia robione w zimie mają swój niebywały urok, a każda ryba cieszy podwójnie.

Wracając do płoci – są bardzo ciekawskie i niesamowicie ruchliwe. Nie będą stać w łowisku i niemrawie “ciamkać” przynęty jak leszcze. Pływają bez przerwy szukając zajęcia i robią w wodzie spore zamieszanie. Są bardzo cwane i nie raz potrafią chwycić przynętę i gdy już chcemy zacinać wypuścić nam ją wyssaną. Drwiąc z naszej nieporadności i toporności zestawu bolońskiego.

Trzeba idealnie puścić przynętę z nurtem, precyzyjnie przez pole nęcenia. Lekko przytrzymać zestaw, żeby napiąć żyłkę i tym kontrolować przynętę. Rozpędzić zestaw z nurtem w pole nęcenia i dość mocno przytrzymać tuż za kulami. Tak, żeby prąd wody uniósł naszą przynętę w identyczny sposób jak unosi robaki z zanęty.

Branie płoci

Branie często sygnalizowane jest zwolnieniem spływu lub lekkim przyduszeniem. Odczekujemy moment, żeby pozwolić rybie zassać przynętę i delikatnie, a stanowczo zacinamy. Po zacięciu odprowadzamy rybę z łowiska, żeby uniknąć spłoszenia stada w krystalicznie czystej zimowej wodzie. Wprowadzamy rybę do podbieraka i możemy zrobić kilka pięknych zdjęć zimowej płoci 🙂

Zimowe płocie
Zimowe płocie
Zimowe płocie

Próbujemy zawsze do ustania brań. Jeżeli gasną idziemy dalej na wyzwanie kolejnego miejsca. Co nas tam spotka? Tego nie wie nikt. Świnki, klenie, certa, jelec, jaź czasem leszcz. Repertuar ryb w rzece jest ogromny i często trafiają się różne niespodzianki.

Najważniejszy w tym wszystkim jest czas spędzony na świeżym powietrzu i wspólne dzielenie cudownej pasji jaką jest wędkarstwo. Na zimowe płocie mamy w rzece tylko kilka chwil, bo już wkrótce lód i jego mroczne tajemnice…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *