PoradnikSpinning

Jak łowić pstrągi na rzece

reklama

Regulamin Amatorskiego Połowu ryb w naszym kraju skonstruowany jest tak, że część wędkarzy sezon polowania na „kropki” już zaczęła na początku roku, a część, w tym ja, musi poczekać jeszcze na początek lutego. Styczeń wcale nie musi być miesiącem przerwy od wędkowania i w moim przypadku zawsze ostrzę sobie zęby na trocie i łowienie pod lodem. O ile to pierwsze, to tylko kwestia silnej woli, bo po prostu trzeba wsiąść w samochód i przejechać dłuższą trasę na Pomorze, o tyle do połowów podlodowych potrzebujemy pomocy matki natury. Ostatnio było to możliwe w 2016 roku, wtedy przymroziło równo dla wszystkich i właściwie w każdym zakątku kraju można było wejść na lód. Na szczęście po pięciu latach, zanosi się, że znów będzie to możliwe.

Wróćmy jednak do pstrągów potokowych, zachęcam do zapoznania się z wcześniejszymi moimi tekstami, gdzie piszę o tym jak i czym łowić również na początku sezonu. W tym tekście dotknę zarówno techniki łowienia, jak i miejsc wędkowania. Przede wszystkim jednak chcę się podzielić kilkoma prostymi radami, które ułatwią nam nasze wędkowanie u progu sezonu, a często również pozwolą zachować nerwy na wodzy.

Kołowrotek, a niskie temperatury

Zacznijmy od kołowrotka, a właściwie jednego drobnego detalu, który w ujemnych temperaturach może nam bardzo przeszkadzać, a że w sezonie letnim nie będziemy w stanie zdiagnozować problemu, to może on nas negatywnie zaskoczyć właśnie podczas zimowego łowienia. Mowa tutaj o łożysku oporowym, a właściwie o jakości smaru, którym jest pokryty. Nic tak nie irytuje wędkarza jak strata ryby w głupi sposób podczas holu. Mnie już kilkukrotnie zdarzyło się spiąć pstrąga przez to, że kołowrotek w momencie naporu ryby, po prostu zaczął kręcić się do tyłu, oddając rybie luźną żyłkę. Ujemne temperatury powodują tężenie smarowidła, którym pokryte jest łożysko przez co mechanizm przestaje działać poprawnie i zamiast blokady biegu wstecznego mamy kołowrotek, którego rączka bez przeszkód obraca się do tyłu. Wiecie jak to jest… dzieje się to przeważnie w najmniej oczekiwanym momencie.

Utrata ryby w ten sposób to niejedyne nieszczęście, które czyha na nas w tej sytuacji. Gdy na przykład będziemy chcieli wyrwać przynętę z zaczepu, a mechanizm w tym momencie zacznie oddawać żyłkę, to może nam się zrobić duża plątanina. Najprawdopodobniej będzie się to wiązać z utratą sporego fragmentu żyłki, bo w ujemnych temperaturach, zgrabiałymi od mrozu rękoma, zabawa w rozplątywanie nawet małego supełka może być niemożliwa.

Przestrzegam. Kołowrotek, który nie zdradza takiej wady w okresie letnim nie musi okazać się jej pozbawiony. Dlatego w okresie zimowym warto mieć dwa kołowrotki w plecaku. Oczywiście, gdy mowa o nowych kołowrotkach, to taka przypadłość objęta jest gwarancją. Kiedy nasz sprzęt jest już po gwarancji, warto raz w roku wysłać taki kołowrotek do specjalisty, który zrobi przegląd i wymieni smar na świeży. Ważne, aby nawet jeśli o problemie dowiemy się nad wodą, to mieć alternatywę w postaci drugiego kołowrotka. Dobrym i niskobudżetowym kołowrotkiem do pstrągowych zestawów jest Daiwa Ninja 2000 LT.

Ilość żyłki na szpuli?

Jak łowić pstrągi na rzece
Tak zwana broda. W siarczystym mrozie nie ma nic gorszego.

Niskie temperatury niosą ze sobą nie tylko ryzyko niepożądanego działania kołowrotka . Mróz ma znaczenie również w przypadku doboru linki, którą będziemy łowić oraz ilości, którą nawiniemy na szpulę. Po pierwsze musi to być żyłka, ale to wydaje się oczywiste. Mróz współpracując z wodą uczyni z naszej plecionki po prostu sztywny sznurek.

Kiedy jednak już nawiniemy żyłkę na szpulę również musimy pamiętać o jednym małym niuansie, który potem pozwoli zachować nam sporo nerwów nad wodą. Zachowajmy co najmniej milimetr (zalecam nawet więcej) między żyłką na szpuli, a jej krawędzią. Warto o tym pamiętać przez cały rok, jednak szczególnie w okresie zimowym nie powinniśmy o tym zapominać. Zimą żyłka traci nieco swoją elastyczność, potrafi zachowywać się sprężyście i po prostu spadać ze szpuli. W ujemnych temperaturach, jak już pisałem, nasze zdolności radzenia sobie z takimi problemami znacznie spadają.

Jak łowić pstrągi na rzece
Termos turystyczny z pewnością nam się przyda.

Jak łowić pstrągi na rzece…

Generalnie w moim pstrągowaniu, na moich agrafkach zdecydowaną przewagę mają duże przynęty, a szczególnie właśnie w okresie zimowym nie stosuje od tego wyjątków i kompromisów. Duże woblery, rzadziej duże gumy i blaszki poszyłam na maksymalną odległość pod przeciwny brzeg i sprowadzam wachlarzem pod brzeg na którym stoję. Tutaj zaczyna się zabawa i próba cierpliwości. Przynętę bardzo wolno, z przerwami zwijam w swoją stronę. Burty, to moje ulubione miejscówki na początek sezonu. Łowię z dystansu ze względu na to, że ryby często stoją nam pod nogami, dodatkowo jeśli na brzegu leży śnieg, to po prostu jesteśmy wyjątkowo widoczni na białym tle. Przynęty, których używam w porze przedwiośnia mają pracę raczej skromną. Jeśli woblery, to migotliwe, jeśli gumy, to pozbawione pracy (jaskółki, imitacje larw i robali).

Jak łowić pstrągi na rzece
Duży robal w kolorze śniegu na czeburaszcze. Potrafi być skuteczny.

Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu w zimowym pstrągowaniu pewne były dwie rzeczy. Pierwsza, że pstrągi będę jeszcze chude, druga, że będę stały w takich miejscach, które umożliwią im odpoczynek po tarle, a zdobycie jedzenia kosztowało je będzie minimum wysiłku. Dziś zimy mamy różne i dla przykładu w lutym 2020 roku łowiłem już ryby w miejscach, które podręcznikowo powinny się tam pojawić dopiero w znacznie cieplejszych miesiącach. Szkopuł w tym, że ryby nie znają kalendarzy i tutaj warto wziąć poprawkę na zachowania ryb oraz potencjalne miejscówki. Te w dużej mierze zależą od pogody i temperatury wody. Jeśli zima jednak pokazuje swoje prawdziwe oblicze, to szukajmy pstrągów na spowolnieniach, pod burtami, na skraju szybszego nurtu i warkoczy. Jeśli zima niesienie ze sobą wiosenne temperatury nie pomijajmy żadnej miejscówki. Pstrągi mogą już stać wszędzie.

W niskich temperaturach, chude ryby podbierajmy sprawnie i szybko zwracajmy im wolność. Niestety fakty są takie, że najczęściej nawet o okazałym zimowym pstrągu najczęściej możemy powiedzieć jedynie długi, bo aby nazwać pstrąga dużym, ten potrzebuje on też trochę ciała.

Jak łowić pstrągi na rzece
Chudy, ale dzik 😉 Ryba około 46-47 cm, która w lato będzie wyglądać jak kawał „klocka”. W zimie to „chudzielec”.

Nasze pięć minut

Kiedy zima jest śnieżna w końcu musi przyjść czas roztopów. To jest nasze pięć minut. Podniesiona, trącona woda podwaja nasze szanse. Ryby są mniej ostrożne i chętniej opuszczają swoje kryjówki. Jeśli woda nie jest zbyt mętna i zbyt wysoka, to okres żniw może trwać nawet kilka dni. Jeśli roztopy są zbyt intensywne, to należy przeczekać kulminacje wysokiej, brudnej wody i wykorzystać tą opadającą, coraz czystszą. Na prawdę polecam.

Łowienie pstrągów na początku sezonu, to próba cierpliwości. Jednak ryby wypracowane i „wychodzone” dają sporo więcej satysfakcji niż te, które w lato potrafią wyskakiwać spod każdego kamienia, a piękna pstrągowa rzeka w zimowej aurze, to wyjątkowy krajobraz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *