PoradnikRelacje z nad wody

Grube płocie na grube ziarno

reklama

Każdego roku, mniej więcej pod koniec kwietnia, przychodzi ten moment, kiedy odstawiam na chwilę wędkę pstrągową do szafy i oddaje się najczystszej wędkarskiej klasyce, jaką według mnie jest łowienie na spławik. Prócz klasycznej metody zabieram nad wodę też klasyczne przynęty. Kukurydza, groch, cieciorka, łubin czy nawet pestki dyni, to mieszanka, która stanowi dla mnie zarówno przynętę, jak i zanętę. Obiektem mojego spławikowego pożądania jest lin, stosując jednak selektywne przynęty zawsze można liczyć na gruby przyłów.

Opisany sposób w wersji wideo. Można zobaczyć łowisko, zestaw, przynęty i piękne płocie 🙂

Kiedy lin jeszcze nie chce

W moim linowym łowisku woda nagrzewa się powoli. Sygnałem, by ruszyć nad wodę jest dla mnie internet. Kiedy na portalach społecznościowych pojawiają się pierwsze zdjęcia złowionych linów, to jadę na łowisko sprawdzić czy na powierzchni nie widać pierwszych oznak żerowania tych ryb. Najczęściej mam już ze sobą wędką i choć często przez wzgląd na temperaturę wody oznak żerowania linów jeszcze nie ma, to zostaję nad wodą, aby spróbować połowić grubej płoci.

W mojej linowej miejscówce płoć występuje przez cały rok, jednak okres zaraz przed jej tarłem i spotęgowana amorami żarłoczność daje możliwość dobrania się do tych największych sztuk, aby to zrobić trzeba jednak wyeliminować brania mniejszych egzemplarzy i tutaj dużą rolę odgrywa przynęta.

Grube płocie na grube ziarno
Takie płocie w moim łowisku to standard. Gatunek być może nie dorasta do wielkich rozmiarów, ale i tak jesteśmy w stanie wykonać efektowne zdjęcie.

Przynęta musi być duża

Stosowanie robaków oczywiście nie wyeliminuje nam możliwości łowienia dużych sztuk, jednak ograniczy też brań drobnicy, która zanim robakiem zdąży zainteresować się większa ryba po prostu przynętę połknie i większą rybą będziemy cieszyć się raz na kilka-kilkanaście brań. W moim łowieniu płoci nie ma kompromisów. Zakładam hak numer 6 z szerokim kolankiem, na haku najczęściej lądują dwa ziarenka kukurydzy z puszki i wiem, że gdy spławik tonie, to najczęściej po drugiej stronie żyłki przeciwniki będzie godny. Taki łakomy, ale i duży kąsek drobnicy po prostu nie zmieści się do pyszczka.

Duża przynęta determinuje też resztę zestawu, który musi poniekąd odpowiadać przynęcie. Duża przynęta, to w zamyśle duże ryby i nawet jeśli są to płocie, to zawsze możemy spodziewać się przyłowu, którym może być nawet karp. Dlatego do wędki najczęściej dopinam ten kołowrotek, który na co dzień służy do łowienia pstrągów i jest na nim nawinięta żyłka 0,20 mm. Z racji głębokości stosuję oczywiście zestaw przelotowy, dlatego od góry kolejno na żyłce ląduje stoper, dalej 1 – 1,5 gramowy, przelotowy spławik, który stopowany jest śrucinką.

Obciążenie skupiam w jednym miejscu i montuje zaraz nad dość krótkim przyponem. Przypon również jest stosunkowo mocny, wykonany z fluorocarbonu o grubości 0,15-0,17 mm, to po to, aby dać sobie szanse wyholowania dużego przyłowu. Płociom w żaden sposób ta grubość nie przeszkadza. Zestaw kończy hak na który jestem w stanie swobodnie założyć dużą przynętę. W przypadku łowienia płoci najczęściej jest to kukurydza z puszki. Przy wyborze haczyka, oczywiście poza tym, że musi być duży i ostry, zwracam uwagę jeszcze na grubość drutu i wybieram takie, które ten drut mają cienki. Gruby drut po prostu może niszczyć ziarno przy zakładaniu

Jak łowię

Zaczynam od szukania ryb w strefie przydennej. Po pierwsze dlatego, że płoć chętnie tam żeruje. Po drugie, dlatego, że łowienie płoci jest w moim przypadku również sposobem na sprawdzenie aktywności linów, a te ryby łowi się właśnie z dna. Przez wzgląd na te dwa warunki delikatnie przegruntowej zestaw. Przynęta z obciążeniem ląduje na dnie. Brania płoci z dna rzadko bywają bardzo gwałtowne. Raczej spławik delikatnie jeździ i wynurza się niż cały tonie pod wodą. Zacinam wtedy, gdy ruch spławika jest ciągły lub gdy spławik wyłoży się na wodzie.

Hol ponad 30 cm płoci, to już fajna wędkarska zabawa. Nie są to ryby ciężkie, nie są też przesadnie waleczne, ale na swój sposób intrygujące i przede wszystkim całkiem ładne. Gdy brania ustają to zmieniam głębokość łowienia, dobre brania można uzyskać też łowiąc w toni, a czasami nawet pod samą powierzchnia. Jeśli płotki tam są i żerują, to szybko dadzą o sobie znać ruchami spławika.

Grube płocie na grube ziarno
Kolejne niespełna 30 cm płoć. Zwróćcie uwagę na haczyk, który wraz z dwoma dużymi kukurydzami cały jest w pysku ryby. Wypychacz jest obowiązkowym orężem każdego wędkarza, również tego, który poluje na płocie.

Minimalizm

Takie łowienie to prawdziwa sztuka minimalizmu. Cały sprzęt mieści się w malutkim plecaku, no chyba, że chcemy nad wodę zabrać wygodne krzesło. Przeważnie łowię na jedną wędkę, warto mieć ze sobą też oczywiście podpórkę, aby oprzeć wędkę. Do tego pomocy jest dość długi podbierak, choć płocie spokojnie można lądować również ręką. Oczywiście trzeba mieć ze sobą również wszystko to, co pozwoli nam związać nowy zestaw na wypadek jego utraty. Ja zabieram również siatkę i tam lądują złowione przeze mnie ryby. Jest we mnie przekonanie, że wypuszczana z powrotem do wody ryba robi w łowisku za dużo zamieszania, szczególnie kiedy łowimy blisko brzegu. Siatka oczywiście musi być duża – długa i szeroka, tak aby rybę potem bezpiecznie można było wypuścić. Dodatkowo jeśli planujemy zostać po zmroku trzeba pamiętać o świetliku i dodatkowej kurtce, bo noce o tej porze roku potrafią być na prawdę chłodne. Warto też odpowiednio wcześnie przygotować opał na ogisko.

Grube płocie na grube ziarno
Klimat wiosennego płociowania. To miejsce to nie tylko łowisko, ale zaraz również tarlisko płoci.

Kolejnym atutem takiego wędkowania jest autentyczny relaks. Czynności, które musimy wykonać jest niewiele zarówno podczas przygotowania łowiska, jak i w trakcie łowienia, a klimatem możemy się przenieść kilkadziesiąt lat wcześniej, kiedy mniej było zanęt, przynęt i kombinowania, a więcej czystego łowienia.

Możemy skutecznie łowić przez cały rok

Płoć, to ryba, która dobrze żeruje przez dwanaście miesięcy w roku. Kiedy już odnajdziemy miejsce ich bytowania, to możemy skutecznie łowić je w lecie, jesienią czy nawet spod lodu i szczególnie te dwa ostatnie okresy, to czas kiedy znów nasze szanse na spotkanie z tymi największym rosną. Jeśli jednak zimy nie są wystarczająco mroźne, to spokojnie możemy użyć klasycznej metody spławikowej i choć okres podpowiada użycie mięsnych przynęt, to warto również spróbować ziarna, a cały zestaw nieco odchudzić. Na pewno nie będzie to tak przyjemne wędkowania jak w wiosennej aurze, ale o gustach się nie rozmawia i każda pora ma swój urok. Kwestia tylko odpowiedniego przygotowania.

Tymczasem nie zwlekajcie, ruszajcie nad wodę, aby dać się porwać przedtarłowemu, płociowemu szaleństwu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *