Feeder, Picker i Wędkarstwo gruntowe

Method Feeder późną jesienią i zimą

reklama

Przygotowanie do jesienno-zimowego łowienia na Method Feeder

Do niedawna łowienie ryb metodą gruntową kojarzyło nam się głównie z miesiącami wiosennymi, letnimi, ewentualnie wczesną jesienią. Jednakże od czasu, kiedy klimat nieco się zmienił, zimowa aura omija nas szerokim łukiem, łowiska albo pokrywają się cienką warstwą lodu która po kilku dniach znika, albo pozostają niezamarznięte, pasjonaci techniki Method Fedder mogą próbować swoich sił praktycznie przez cały rok. Jak już wiemy moda na metodę przybyła do Polski i większości innych krajów z Wielkiej Brytanii, gdzie klimat jest dość łaskawy, dlatego też można wędkować tam z powodzeniem w każdym miesiącu roku.

Łowienie karpi w listopadzie, grudniu lub styczniu? Brzmi to co najmniej dziwnie, a jednak się da. Jeszcze jakieś 10-15 lat temu gdybyśmy usłyszeli historię, że ktoś w Polsce łowi karpie np. przed świętami Bożego Narodzenia, to pewnie pomyślelibyśmy, że to typowy „bajkopisarz” albo, że może ma nieco nierówno pod sufitem. Klimat się zmienia, branża wędkarska rozwija się coraz dynamiczniej, także przyzwyczajenia ryb również nieco się zmieniają.

Oczywiście pierwszym krokiem do naszej późnojesiennej lub zimowej wyprawy na Method Feeder jest odpowiednie przygotowanie się do niej. Powinniśmy zacząć już w domu. Każdy z miłośników łowienia ryb wie doskonale, że na sukces nad łowiskiem wpływ ma bardzo wiele czynników, bardzo często także tych najdrobniejszych. Nieraz jeden mały błąd, jakieś niedopatrzenia i nasze szanse na udaną sesję wędkarską diametralnie spadają. Bariera między sukcesem a porażką nad wodą jest bardzo krucha, tym bardziej jeśli mówimy o łowieniu zimą, w warunkach kiedy ciśnienie lubi bardzo mocno wahać się w przeciągu krótkiego okresu czasu, kiedy warunki pogodowe mogą zmieniać się w przeciągu kilku minut. Tym samym ryba jest mocno chimeryczna. Dlatego też musimy dopilnować wszystkich szczegółów. Każdy element, na który mamy wpływ musi być sprawdzony i musimy do niego podejść należycie.

Przygotowanie do swojej wędkarskiej wyprawy Method Feeder-owej w chłodniejszych okresach roku rozpoczynam od sprawdzenia prognozy pogody. Oczywiście wiadomo, że prognozy mają to do siebie, że lubią się nie sprawdzać, szczególnie jeśli mówimy o tych prognozach długoterminowych. Jednak jeśli zerkniemy na prognozę na np. najbliższe 3-4 dni, to wstępnie będziemy mieć zarys tego, co może nas czekać nad wodą. Ja zwracam uwagę szczególnie na dwie rzeczy. Temperaturę oraz siłę i kierunek wiatru. Jeśli nocą zapowiadany jest przymrozek lub lekki mróz, to niestety ale może nas czekać nad wodą niemiła niespodzianka w postaci pokrytego cienką warstwą lodu łowiska. Ponadto łowienie w takich warunkach jest dość trudne, ponieważ mogą nam np. zamarzać przelotki na szczytówce, co szczególnie dla początkujących wędkarzy może być problemem. Równie istotny jest kierunek i siła wiatru. Zimą lubi wiać i to solidnie, dlatego też jeśli wybieramy się na nieosłonięte łowisko, to możemy mieć warunki ekstremalne. Oczywiście nasze zdrowie jest najważniejsze i o tym pamiętajmy planując wyjazd nad wodę. Przecież każda wędkarska sesja ma być dla nas przyjemnością a nie katorgą.

Tak jak do każdej wyprawy w sezonie, tak i tutaj przygotowując się do Method Feeder-a zimą, warto dokładnie sprawdzić nasz sprzęt. Sprawdźmy czy wszystko jest na swoim miejscu, tak aby nad wodą nie było niemiłej niespodzianki. Warto mieć np. zapas przyponów, tak abyśmy nie musieli wiązać haczyka nad wodą, bo czynność ta zmarzniętymi rękami, przy wiejącym wietrze może być trudna i zajmie nam na pewno więcej czasu, a przy tym stracimy nieco nerwów. Jeśli sprzęt jest w porządku pora przejść do kolejnego bardzo ważnego kroku naszego przygotowania do wyprawy na Method Feeder zimą, mianowicie odpowiedniej odzieży. Komfort termiczny nad wodą zimą to już co najmniej połowa sukcesu. Musimy pamiętać, żeby przygotować nie tylko odpowiednią odzież ale też obuwie, Jeśli będzie nam ciepło w stopy, to odczucie ciepła w pozostałej części ciała też będzie większe.

Zacznijmy w takim razie od butów. Podstawowym wyborem mogą być całoroczne kalosze z odpowiednią, ocieplaną wkładką. Takie buty zapewnią nam odpowiedni poziom ciepła, jak również przydadzą się w sytuacji, kiedy na naszym stanowisku będzie np. błoto. Ponadto ochronią nas w sytuacji, kiedy przypadkowo zamoczymy stopę, a o takie zdarzenia przecież nie jest trudno. Koszt takich butów to kilkadziesiąt złotych, jednak z uwagi ,iż to buty praktycznie na cały sezon, na różne warunki, to warto rozważyć taki zakup. Oczywiście nie każdy z nas może nosić takie wyższe buty.

Stąd też szukając innych modeli obuwia warto postawić na modele przeznaczone np. do brodzenia w wodzie. Są one z reguły bardzo wytrzymałe, antypoślizgowe i zapewniają komfort termiczny. Przykładem może być np. model Wadding X Edition wykonany ze skóry syntetycznej, ze wzmocnionymi bocznymi szwami, wierzchem buta wykonanym z kauczuku. Wiele osób decyduje się też na zakup specjalnych spodbniobutów i kurtki. Np. te spodniobuty wędkarskie 500 są lekkie, szczelne, wzmacniane na kolanach i co ważne zostały wykonane z oddychającego trójwarstwowego materiału. Posiadają regulowane szelki, dzięki czemu komfort ich używania jest jeszcze większy. Chronią nas przed wiatrem i deszczem, a co więcej ich przeznaczenie jest dużo szersze, przydadzą się np. podczas łowienia z coraz popularniejszych pływadełek.

Do takich spodniobutów warto wybrać kurtkę np. model 500 Caperlan. Wykonana z odpowiedniego, oddychającego materiału zapewnia komfort łowienia w różnych warunkach, nawet w deszczu i przy silnym wietrze. Pamiętajmy również o nakryciu głowy, gdyż właśnie przez głowę ucieka z organizmu najwięcej ciepła. Czapka na uszy na pewno się przyda. Do tego warto mieć ze sobą komin, tak aby ochronić przed wiatrem szyje i okolice karku.

Jeszcze jednym ważnym elementem odzieży, która przyda się podczas późnojesiennej i zimowej wyprawy na Method Feeder są rękawiczki. Wybierajmy takie modele, które umożliwią nam wykonać każdą wędkarską czynność bez konieczności ich zdejmowania. Warto postawić na rękawiczki neoprenowe np. model Azuel, który świetnie ochroni dłonie przed chłodem i wiatrem. Dodatkowo posiadają one nacięcia, dzięki czemu w każdej chwili, o ile zajdzie taka potrzeba, możemy wyjąć palce.

Wybór łowiska i sprzętu

Jedną z kluczowych decyzji, którą musimy podjąć przed wyjazdem na zimowy Method Feeder jest wybór łowiska. Jeśli pogoda i warunki pozwalają to do wyboru mamy wody PZW i łowiska komercyjne. Aby maksymalnie zwiększyć swoje szanse, to warto wybrać przede wszystkim takie łowisko, które się dość dobrze zna. Warto wiedzieć o nim jak najwięcej, tym bardziej, że zimowe łowienie to nie czas na zbytnie eksperymenty i szukanie wyzwań na nowych wodach. Oczywiście łowiska komercyjne z reguły są dość dobrze zarybione, tak więc nasze szanse o tej porze roku, na wędkarski sukces będą nieco większe. Jeśli znamy już łowisko, staniemy przed kolejnym dylematem, jaką miejscówkę wybrać, gdzie tej ryby o tej porze roku szukać? Trzeba mieć na uwadze, że spadek temperatury, do poziomu kilku, może 5 może 6 stopni powoduje u ryb nieco mniejsza aktywność, tym samym mniejsze zapotrzebowanie na pokarm. Do tego zarówno zimą jak i bardzo wczesną wiosną ryby w tym także karpie, niezbyt ochoczo będą penetrować różne rejony zbiornika w poszukiwaniu pożywienia. Lubią one bytować praktycznie w jednym miejscu. Dlatego też taka lokalizacja jest bardzo ważna. Jeśli nasz wybór padnie na stosunkowo niewielki zbiornik, to nasze szanse będą rosły, gdyż w trakcie sesji wędkarskiej, prędzej czy później tę rybę namierzymy.

Największe szanse na złowienie ryb będziemy mieć w miejscach, gdzie temperatura wody jest na stosunkowo stałym poziomie. Dlatego tez warto szukać nawet najmniejszych zagłębień dna, wszelkich dołków, gdzie ryba może gromadzić się na tzw. zimowiska. Oczywiście na łowiskach komercyjnych warto obławiać różnego rodzaju charakterystyczne punkty, takie jak np. okolice wysp, wodnych altanek i innych „obiektów unoszących się na wodzie.” Ryba w takich miejscach może przebywać praktycznie przez cały rok. Bardzo często łowiąc o tej porze roku będziemy musieli łowić na dość dużym dystansie, osiągając nierzadko dziewięćdziesiąty czy nawet setny metr.

W tym momencie staniemy przed kolejnym dylematem. Jaki sprzęt wybrać? Czego w ogóle można spodziewać się o tej porze roku. Tutaj z pomocą przyjdzie nam na pewno znajomość łowiska. Najłatwiej byłoby napisać, że trzeba łowić lekko i finezyjnie. To prawda, ale pojęcie to jest względne. Inaczej dobierzemy zestaw na łowisko o małej powierzchni a inaczej na łowienie dystansowe. Oczywiście bez dwóch zdań polecam tu i tu zestaw odchudzić, praktycznie maksymalnie jak się da, z zachowaniem zasady, że bezpieczeństwo ryb jest zawsze na pierwszym miejscu. Łowienie na Method Feeder to nie tylko leszcze, krąpie, płocie, ale bardzo często silne jesiotry czy karpie.

Wiadomą rzeczą jest, że sprzęt sam za wędkarza ryby nie złowi, jednak odpowiednie jego dopasowanie, szczególnie w okresie zimowym ma niebagatelne znaczenie. Dlatego też sprzęt dobieramy do warunków na łowisku. Jeśli jesteśmy zmuszeni łowić na dalekim dystansie, wówczas warto wybrać wędziska o długości 3.90 metra lub nawet 4.20.

Method Feeder późną jesienią i zimą

Oczywiście mogą być tez krótsze kije, o ile koś będzie potrafił posłać zestaw na np. dziewięćdziesiąty metr. Do tego kołowrotek w rozmiarze 5000-6000 dedykowany dalekim rzutom z żyłką, np. w rozmiarze 0,22 mm i przyponem strzałowym z plecionki. To uniwersalne zestawienie, które sprawdzi się też w innych okresach sezonu wędkarskiego. W tych elementach trudno maksymalnie odchudzić zestaw.

Co dalej? Kwestia podajnika i przyponu. Z reguły powinniśmy stosować lżejsze podajniki, jednak osiągnięcie dużego dystansu lekkim podajnikiem, szczególnie w niezbyt korzystnych warunkach atmosferycznych jest po prostu niemożliwe. Dlatego też w tym przypadku nie mamy zbyt dużego pola manewru. Możemy w zasadzie kombinować z jego kształtem, a w zasadzie pojemnością. Bo „towaru” zimą w łowisko będziemy podawać stosunkowo niewiele, tak aby nie przekarmić ryb. Pozostaje jeszcze kwestia przyponu. Jego długość powinna oscylować w granicach 8-10 cm. Może być wykonany z żyłki lub fluorocarbonu. Łowiąc na mniejszych odległościach, na łowiskach o mniejszej powierzchni możemy stosować krótsze wędziska, a cały zestaw może być podobny do tego z innych części sezonu, z tym że warto np. zastosować delikatniejsze szczytówki. Warto mieć w swoim pudełku bardzo małe i lekkie podajniki, np. typu „banjo”. Trzeba również nieco odchudzić przypon. Dobrym wyborem będzie wykonanie go np. z żyłki o średnicy 0,14 mm. Do tego haczyk z oczkiem w rozmiarze 16 a nawet 18 w zależności od producenta. Oczywiście to odchudzanie zestawu zależy od ryb na jakie się nastawiamy. Musimy to robić rozsądzanie i z głową.

Taktyka, zanęta i przynęty

Przygotowanie zanęty, przynęt i taktyka łowienia na Method Feeder późną jesienią i zimą, to kolejne zagadnienia, którym warto poświęcić kilka zdań. Oczywiście trzeba zaznaczyć już na wstępie, że nie ma cudownych zanęt i przynęt, które w stu procentach będą sprawdzać się zawsze i wszędzie. Każde łowisko rządzi się swoimi prawami, a ryby w nich pływające maja inne upodobania i zwyczaje. Trzeba to mieć na uwadze przygotowując się do późnojesiennego lub zimowego method feeder-owania. Co więcej ryba niezwykle chimeryczna o tej porze roku może reagować różnie na wiele czynników. Dlatego jest jedna zasada, której trzeba się trzymać. Po prostu analizujmy co dzieje się aktualnie nad wodą, reagujmy na to i nie bądźmy bierni. Choć oczywiście trzeba pamiętać, że zwłaszcza w zimnych miesiącach roku będziemy musieli bardzo często uzbroić się w jeszcze więcej cierpliwości.

Od czego zacząć? Od przygotowania towaru. Tutaj do wyboru mamy w zasadzie trzy możliwości – pellet, zanęta lub method mix. Każdy z tych produktów znajdzie na pewno swoich zwolenników jak i przeciwników. Zapewne będziemy mieć tyle opinii ilu spotkamy wędkarzy. Bez względu na to co wybierzemy, pamiętajmy, żeby podawać oszczędnie. Nie zawsze dużo znaczy dobrze. Tutaj trzeba być bardzo ostrożnym. To co wybrać do podajnika powinno w dużej mierze zależeć od ryb na jakie się nastawiamy. Na daną sesje wędkarską możemy przygotować sobie w osobnych pojemnikach zarówno samą zanętę jak i pellet. Z tych dwóch elementów w każdej chwili możemy robić mix o różnych proporcach. Zanęta z reguły powinna być raczej ciemna. To bezpieczny i naturalny kolor. Powinna być też dla ryb odżywcza i oparta np. na mączce rybnej. Jeśli chodzi o sam zapach, to jest sprawa indywidualna każdego wędkarza, a także zależy od specyfiki łowiska.

Są wody gdzie ryba doskonale reaguje na słodkie zapachy praktycznie cały rok. Są też łowiska, gdzie tylko sprawdzają się tylko „śmierdziuchy”. Dlatego ważne jest, abyśmy znali łowisko, na którym odbywamy zimową sesję Method Feeder-a. Przygotowując pellet warto zadbać też o to aby był zrobiony na bazie mączki rybnej. Co więcej warto tutaj kombinować z kolorami. Dobrą bazą będzie standardowy pellet tzw. select w naturalnym kolorze, do którego dodamy nieduże ilości pelletu np. w kolorach czarnym i czerwonym. Taka paleta barw być może bardziej zainteresuje ospałą rybę. Oczywiście to nie jest regułą co do wyboru pelletu. Jednak warto spróbować, bo może akurat ten patent okaże się strzałem w dziesiątkę. Z dwóch powyższych składników możemy stworzyć sobie mix o różnych proporcjach. Każda z tych mieszanek możemy „dopalić” boosterem według własnego uznania.

Jaka jest taktyka łowienia? Jak i co podać najpierw? Oczywiście łowimy jak najbardziej punktowo i to bez względu na to, czy nasze zestawy będą na dystansie, czy też łowimy na niewielkich odległościach. Na pewno przyda nam się tutaj klipsowanie odległości i obranie charakterystycznego punktu czy to na wodzie, czy to po drugiej stronie łowiska. Wiele osób rezygnuje ze wstępnego nęcenia, co jest zasadne, jeśli trzymamy się teorii że podajemy mało towaru. Warto mieć ze sobą stoper i ustalić czas, na jaki pozostawimy zestaw w wodzie. Wśród wielu wędkarzy panuje przekonanie, że im zimniejsza woda, tym ten czas powinien być dłuższy. Z reguły jeśli po 12-15 minutach nie mamy brania, to powinniśmy reagować i posłać zestaw ponownie. Jeśli po kilku takich rzutach nie mamy nawet charakterystycznych obcierek, świadczących o tym, ze ryba jest w polu łowienia, to warto albo szukać jej nieco dalej, np. o kilka metrów, jeśli łowimy na dystansie, lub szukać jej w innej części łowiska jeśli wędkujemy na niedużym zbiorniku. Jeśli po pierwszych rzutach mamy obcierki, ale wciąż nie ma brania, to znak że musimy kombinować z przynętą.

Co w takim razie warto mieć ze sobą podczas późno jesiennej lub zimowej wyprawy na Method Feeder? Nie musimy zabierać całego arsenału przynęt. Ograniczmy się do kilku z nich, najlepiej takich, które w sezonie przynosiły nam efekty. Warto mieć na pewno pellety, w tym także te w wersji soft, dumbellsy, waftersy oraz mini kulki proteinowe. Co może być kluczem do sukcesu? Rozmiar i kolor przynęty. W zimnej wodzie starajmy się raczej używać jak najmniejszych przynęt, szczególnie jeśli łowimy na waftersy, czyli przynęty zbalansowane. Kombinujmy z kolorami. Warto mieć przynęty w kolorze różowym, żółtym czy pomarańczowym. Bywają dni i łowiska, że ryby dobrze reagują np. na biały kolor. Pamiętajmy, że mała przynęta bardzo często o tej porze roku da nam rybę. Co do smaków, to także kwestia indywidualna każdego wędkarza jak i specyfiki samego łowiska. Warto mieć kilka smaków m.in.: kryl, halibut, czosnek, wątroba itp., jak również i słodkie odpowiedniki. Pamiętajmy, nie bądźmy bierni i reagujmy na to co dzieje się nad wodą. Trzeba wspomnieć jeszcze o jednej przynęcie. O tej porze roku warto mieć ze sobą barwione białe robaki. To przynęta, która może być często ostatnią deską ratunku i otwiera wodę. Dobrym patentem jeśli decydujemy się zastosować tę przynętę, jest dodanie do podajnika wraz z zanętą lub pelletem kilku sztuk więcej, tak aby sprowokować i zaciekawić rybę. Taki patent sprawdza się o tej porze roku na bardzo wielu łowiskach.

Jak to wygląda w praktyce?

Pod koniec listopada, korzystając z w miarę sprzyjającej pogody postanowiłem wybrać się na poszukiwanie późno jesiennych zimnych karpi. Wybór padł na jedno z moich ulubionych łowisk, mianowicie Przystanek Stawy w Grębowie. Dlaczego to łowisko? Tak jak wspomniałem wyżej aby myśleć, o sukcesie nad wodą w postaci kilku brań i złowionych ryb, istotne jest poznanie wcześniej naszego łowiska. Przystanek Stawy znam doskonale, gdyż w trakcie sezonu nie raz miałem okazję próbować swoich wędkarskich sił. O samym łowisku można napisać wiele dobrego i zapewne wielu z wędkarzy słyszało o tej wodzie. Nie brakuje tutaj walecznych karpi i jesiotrów. Powierzchnia zbiornika to 11 ha, a więc jak na wodę komercyjną nie jest ono małe. Kształtem przypomina prostokąt. Dno jest z reguły regularne, muliste, miejscami piaszczyste a średnia głębokość wynosi od 1.5 do 2.5 metra. Oprócz wymienionych gatunków ryb jest też sporo leszcza, karasia, występuje również płoć. Są też drapieżniki, jeśli komuś zachciałby się zrobić rundkę ze spinningiem wokół łowiska. Wędkować można od 6 do 20. Tyle tytułem wstępu.

Wiem doskonale, że w pełni sezonu, aby myśleć o dobrym wyniku trzeba po prostu łowić na dalekim dystansie. Przygotowując się do wyjazdu zdaję sobie sprawę z tego, że tym bardziej w chłodnej wodzie i przy tak regularnym dnie łowiska, ryba na pewno będzie trzymała się blisko środka. Dlatego planuję umieścić swoje zestawy w okolicach 95 może 100 metra. Jeszcze do niedawna osiąganie takich odległości wędziskiem do feedera było czystą abstrakcją, jednak dzięki ciągłemu rozwojowi tego segmentu rynku wędkarskiego, obecnie dysponujemy sprzętem zapewniającym osiąganie takich, a nawet jeszcze dalszych odległości. Co więcej chcę rzucać daleko i precyzyjnie. Bo to nie raz na tej wodzie dawało efekty.

Na ten wyjazd zabieram dwa feedery o długości 3.90 metra i ciężarze wyrzutu odpowiednio do 120 i 150 gram. Na kołowrotki mam nawinięte żyłki o średnicy 0,20 i 0,22 mm. Do tego przypon strzałowy z plecionki o długości trzech, trzech i pół długości wędziska. Używam podajnika typu „boat” a przypon wykonany został z żyłki 0,14 i 0,16 mm. Używam haczyków w rozmiarze 14. Na ten wyjazd do podajnika przygotowałem sobie zarówno zanętę o zapachu Robin Red/Morwa jak i pellet „select”, który wzbogaciłem czerwonym i czarnym pelletem w rozmiarze 2mm. Rezygnuję ze wstępnego nęcenia i na jeden zestaw z bagnetem zakładam dumbells w rozmiarze 6mm (najmniejszy jaki mam) a na drugi wafters fluo w kolorze pomarańczowym również 6mm. Podajniki w obu zestawach na początek ładuję pelletem. Zaczynam od odległości 93 i 97 metrów. Jeśli przez pierwsze 30-45 minut nic nie będzie się dziać mam w planach kilka kombinacji.

Jak się okazało na brania nie czekałem długo. Co jakiś czas na brzegu meldują się karpie w przedziale 3-6 kg. Choć brania nie są tak agresywne jak w lecie, co zrozumiałe, to i tak absolutnie nie mam powodów do narzekania. Po prostu czasem nawet najmniejsze zagięcie szczytówki wymaga mojej zdecydowanej i szybkiej reakcji. Jeśli tylko brania delikatnie ustają, kombinuję i zmieniam. Jak się okazało, kolejnym strzałem w dziesiątkę było zdjęcie włosa z haka i założenie dwóch kolorowych robaków. Do podajnika do pelletu również dodaję około 5-6 sztuk. Wyraźnie rybom to pasuje. Tego dnia doławiam jeszcze kilka karpi, uaktywniają się też leszcze. Zwieńczeniem tego wyjazdu był też jesiotr. Ciekawym zjawiskiem było to, że w drugiej części dnia uaktywniły się karpie pełnołuskie.

Method Feeder późną jesienią i zimą
Method Feeder późną jesienią i zimą
Method Feeder późną jesienią i zimą
Method Feeder późną jesienią i zimą
Method Feeder późną jesienią i zimą
Method Feeder późną jesienią i zimą

Ten wyjazd utwierdził mnie w przekonaniu, że trzeba reagować na to co dzieje się na łowisku. Jeśli tylko brania ustają, musimy zmieniać taktykę, próbować nowych rozwiązań i przynęt. Zachęcam każdego do spróbowania swoich sił w łowieniu na Method Feeder późną jesienią i wczesną zimą. Jeśli tylko warunki pozwolą, pewnie spróbuję swoich sił kolejny raz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *