Przejdź do treści
Likwidacja sklepu, zapraszamy na zakupy w oficjalnym sklepie Allegro Decathlon.
Likwidacja sklepu, zapraszamy na zakupy w oficjalnym sklepie Allegro Decathlon.
wędkarstwo podlodowe

Łowienie na lodzie - jak się do niego przygotować

Lód - jak przygotować się do pierwszego wejścia

Pierwszy atak zimy dał nam chwile łowienia na lodzie, nie był zbyt gruby 6-8 cm, ale pozwalał na dość swobodne poruszanie po niewielkich leśnych zbiornikach w poszukiwaniu pierwszych okoni, które dają nam niesamowitą radość z łowienia. Każdego roku czekam na chwilę, kiedy będę mógł wejść na lód, wywiercić kilka otworów i z niepewnością opuścić mormyszkę w podlodową otchłań. Bacznie obserwując kiwok zaczekać na to pierwsze “puk” tak charakterystyczne dla pasiastych rozbójników. Lód na naszych oczkach wita nas mnóstwem niewielkich pasiaków. Taka podlodowa rozgrzewka przed sezonem obfitującym w rozmaite wyprawy po całym kraju.

Pierwszy lód jest zawsze najmocniejszy, twardy jak szyba. Jeżeli ma 8 cm i jest jednolity na całym zbiorniku to możemy śmiało przemieszczać się bez obaw o jakiekolwiek niespodzianki. Przed wejściem na łowienie zawsze robię kontrolne odwierty. Zostawiam na brzegu cały sprzęt. Na buty ubieram antypoślizgowe raki - niezbędne na gładkim lodzie. Bez nich podróże pod wiatr i wiercenie otworów to straszna męka. Niestabilne, śliskie podłoże ucieka nam spod nóg, niepotrzebnie tracimy siły i czas na usiłowanie stabilizacji pozycji.

Na kolana zakładam parkany - duże nakolanniki które ochraniają przed zimnem nasze kolana, a zarazem są wygodną podkładką do “modlitw” nad przeręblem. Do kieszeni obowiązkowo kolce ratunkowe, nawet najlepszy kombinezon nie pomoże nam wydostać się z wody na śliski lód. Przeżyłem już kilka nie tylko przymusowych, ale też nieprzymusowych zimowych wodowań. Największy problem to woda w kombinezonie (dodatkowe obciążenie) i brak jakiegokolwiek uchwytu do wydostania się na powierzchnię lodu. Zwykłe kolce umożliwiają nam to doskonale. Kolejny ważny punkt wyposażenia to linka - 10 m w zupełności wystarczy, najlepiej jak wyposażona jest w rzutek. Wystarczy szpulka do zwijania, kawałek kołka, cokolwiek co umożliwi naszemu partnerowi dorzucenie końca linki w razie wypadku. Właśnie… Partnerowi… Na lód staram się zawsze jechać z kimś. Towarzysz zimowych wypraw jest nieoceniony. Nie tylko, żeby w razie czego uratować nam tyłek z przymusowej kąpieli czy wypchnąć zakopany w śniegu samochód. Czasem w ciszy która jest na lodzie niczym zbawienie od hałasu dnia codziennego przydaje się ktoś, kto jest wyznacznikiem naszego łowienia, głosem porównawczym do korekty błędów i nieodzowną pomocą w przeszukiwaniu ogromnych połaci lodu.

Wracając do pierwszego wejścia - znajduje wodę gdzie jej głębokość jest około metra. W razie wodowania staniemy na dnie i wyjdziemy bez problemy. Wierce kontrolny otwór i sprawdzam grubość lodu. Jeżeli uznam że jest bezpieczny robię dwa kroki dalej i wiercę kolejny powtarzając kontrolę grubości. Czasem pierwszy lód maleje w kierunku na zbiornik i trzeba uważać. Na wiosnę jest odwrotnie, środek jest bezpieczny, a przy brzegu często trzeba używać deski żeby zejść.

Drugi dobry sposób to odwiert z pomostu. Siadamy na pomoście i stawiamy nogi na tafli. Wiercimy dziurę i mierzymy lód. Przy pomostach przeważnie jest najmniejszy i gdy tu będzie dobry, możemy powtórzyć sposobem, który wymieniłem wcześniej.

Ubranie zimowe na ryby

Bardzo ważnym elementem wyposażenia podlodowca jest ubranie.

Kombinezon - pływający czy niepływający , jednoczęściowy czy dwuczęściowy…

Dla mnie kombinezon na lodzie to obowiązek. NIe ważne jaki - ważne, żeby był. Jest ciepły, wygodny i daje nam ogromny komfort.

Co do pływających - do amatorskiego łowienia jak najbardziej. Do sportowego, wypornościowe są za ciężkie i niewygodne, bo pływające wkładki zajmują sporo miejsca i krępują ruchy. Na zawodach lód zawsze jest bezpieczny, więc nie musimy się obawiać wodowań.

Zdecydowanie wolę kombinezony dwuczęściowe. Są bardziej praktyczne i o dziwo cieplejsze. Jednoczęściowy kombinezon daje naszym plecom jedną warstwę ochrony, a przy “dwójce” mamy spodnie po pachy i kurtkę ¾. Wiec nawet jak odsuniemy przód i łowimy w luźnej kurtce to plecy są w ciepłych spodniach, a wiejący wiatr nie wyziębia nam nerek. Często gdy jest cieplej używam samych spodni i puchowej lekkiej kurtki szczególnie przy intensywnym poszukiwaniu okoni i wierceniu setek otworów. Kolejny plus na rzecz dwuczęściowego kombinezonu to możliwość zdjęcia kurtki podczas jazdy samochodem. Spodnie zaciągamy na buty i ubieranie ich na łowisku jest dość kłopotliwe, a tak gdy kilkakrotnie zmieniamy łowisko to ściągamy kurtkę i jedziemy. Wysiadamy i ubieramy.

Kolejna wada kombinezonu jednoczęściowego jest taka, że ciężko dobrać idealnie rozmiar. Często leci w dół kroki krępuje marsz lub ciągnie w karku uniemożliwiając swobodne schylanie się. Oczywiście, że jeżeli mamy wybór pomiędzy nie mieć, a mieć wybieram jednoczęściowy. Ale gdy mogę wybrać pomiędzy 1 a 2 wybieram zdecydowanie dwuczęściowy.

Buty - epoka łowienia w “filcakach” już dawno przeminęła i pozostają one tylko reliktem przeszłości. W dobie tworzyw sztucznych buty z pianki EVA nie mają sobie równych. Są lekkie, wygodne i niesamowicie ciepłe. Mają doskonały stosunek ceny do jakości. Na rynku ilość modeli może przyprawić o zawrót głowy. Przy wyborze kieruje się zawsze kilkoma czynnikami. Wybieram zawsze te wyższe z grubszej pianki - wiadome izolacja i ciepło przede wszystkim. Lubię buty z szeroką cholewką, nie krępujące ruchów. Ważna jest twarda podeszwa od spodu. Często na lodzie używam raki i jeśli buty mają miękkie “podwozie” to kolce zamiast w lód wsuwają się pod nogę… Kolejna sprawa to rozmiar buta - zawsze, ale to zawsze 2 numery większe. Noga musi mieć luz i swobodę. Krew będzie lepiej krążyła, a powietrze w bucie dawało poczucie ciepła. Wkładki termiczne w butach najlepiej wełniane pokryte folią izolacyjną. Większość kaloszy z przeznaczeniem na niskie temperatury takowe posiada.

Skarpety - używam dwie warstwy. Spodnie bawełniane, miękkie i dość cienkie, zewnętrzne grube wełniane, przy dużych mrozach zdecydowanie z wełny “merynosów”. Ich właściwości cieplne są niesamowite, a ciepłe nogi to podstawa.

Czapka - zdecydowanie lubię lekkie, przylegające. Nie przeszkadzające przy zakładaniu kaptura na głowę podczas wiatru. Dobre są z wewnętrzną podszewką ocieplającą “thinsulate”. Każda czapka na narty będzie dobra .

Rękawiczki - po latach zimowego łowienia używam bardzo rzadko. Przeważnie grzeję w nich dłonie podczas przemieszczania się między miejscówkami. Tutaj najlepiej swoje zadanie spełniają grube, zrobione z nieprzemakalnej membrany narciarskie. Oczywiście najlepiej rozmiar większe , umożliwiające swobodne poruszanie dłońmi wewnątrz.

okoń +20 cm

Co pod kombinezon? Dla mnie dwie wewnętrzne warstwy zupełnie wystarczają nawet na największe mrozy. Pierwsza to klasyczna oddychająca bielizna ( kalesony + bluza), druga to mikropolar lub ocieplacz w zależności od temperatury na zewnątrz. Ważne, żeby były lekkie i dopasowane do ciała. Nic gorszego jak zjeżdżające kalesony pod kombinezonem ;)

W naszym wędkarstwie stosujemy się do maksymy - “nie ma złej pogody na łowienie - są tylko nieodpowiednio ubrani wędkarze”. W obecnych czasach jest taki wybór odzieży, że każdy znajdzie coś w budżecie dla siebie. Inwestując w odzież inwestujemy we własne zdrowie, bo dzień nad wodą to porcja świeżego powietrza hartująca nas niebywale.

takie okonie cieszą najbardziej...

Poprzedni artykuł Karpie na bałałajkę
Następny artykuł Jezioro Duże Żnińskie - zimowa przygoda